Prawie równo rok od mojego ostatniego posta w tym wątku, hehe.
Tydzień zastanawiałem się jaki kolor PS4 kupić - każdy, tylko nie czarny. Najpierw chciałem biały, potem złoty (bogactwo), potem srebrny, ale w końcu uznałem, że nie po co tak wybierać i... kupiłem Nintendo Switch. Szare, kolorowe jest trochę za jaskrawe.
Czy żałuję zakupu? Nie. Czy mając wybór, zdecydowałbym się na zakup PS4 zamiast Switcha? Raczej nie. Czy polecam najnowszą konsolę Nintendo? To zależy. Czy nie odrzuca cię perspektywa grania na małych kontrolerach? Czy chciałbyś mieć konsolę, która jest jednocześnie stacjonarna i przenośna? Czy jesteś fanem serii gier wychodzących na platformy Nintendo (Metroid, Mario, Zelda, Xenoblade Chronicles, Fire Emblem, Pokemon)? Jeżeli tak, to warto rozważyć zakup. Jeżeli tak średnio to radzę poczekać na nowe gry albo liczyć na obniżkę ceny.
The Legend of Zelda: Breath of the Wild
Jedna z najlepiej, a może nawet najlepiej oceniana gra tego roku. 10 na 10 rozdawane na lewo i prawo. Czy gra naprawdę jest taka dobra?
Nooooo... nie jest. Ale jest naprawdę zaskakująco dobra jak na tytuł z otwartym światem, eksploracją, zbieraniem materiałów i takimi tam. Powiedziałbym, że im dłużej się gra, tym mniej "magiczna" staje się gra, ale to pewnie zmęczenie wynikające z faktu, że przez pierwsze dni potrafiłem grać w nową Zeldę przez 5 do nawet 8 godzin, bo tak wciągała. Nawet teraz, po jakichś 50 godzinach nie zwiedziłem całego świata, nie zajrzałem po każdy kamień (a warto), nie widziałem wszystkiego. I specjalnie tak zdawkowo piszę o grze, bo jest to tytuł, który naprawdę warto rozpracowywać samemu, by mieć satysfakcję z odkryć i radość z niespodzianek.
Czy zatem jest coś, co mi się nie podoba? Owszem.
Po pierwsze - gdyby nie pewien szybki i w miarę skuteczny sposób na zarabianie [100% legit NO SCAM] odkryty przez graczy, zdobywanie funduszy byłoby trudne. A jest na co wydawać - wspomniane zbroje, strzały różnego typu, materiały do potraw, a nawet własny dom w jednej z wiosek za marne 4500. Co ja piszę, jaki tam dom - znalezione fontanny wróżek żądają od ciebie pieniędzy, jest ich cztery i czwarta znaleziona wróżka żąda 10 tysięcy! A im więcej fontann odkryjesz, tym lepsze ulepszenia pancerza możesz otrzymać. A będziesz ich potrzebował.
Wydobywanie kamieni wartościowych i sprzedawanie ich za setki, by móc kupić sobie opancerzenie za tysiące jest oczywiście wykonalne, ale żmudne, trudne i często losowe, bo nie wiesz, jaki kryształ ci się trafi. Poza tym, kamienie są potrzebne do budowy niektórych akcesoriów lub broni i szkoda je sprzedawać.
Po drugie - rzeczy jest po prostu za dużo. Świątyń jest ponad sto, niektóre poukrywane, niektóre w ogóle niewidoczne, dopóki nie odkryjesz tajemnicy ich znalezienia, niektóre na widoku. W świątyniach są zagadki - niektóre łatwe, niektóre w miarę wymagające, ale przyjemne, a niektóre tak zagmatwane, że aż nieco frustrujące. Chociaż to ja pewnie jestem głupi.
Ale to jeszcze nic. Świątynie mają wykrywacz, który pika, jeżeli jesteś blisko jakiejś. Spoko, łatwiej szukać. W grze są również Koroki, które musisz znaleźć sam (albo z poradnikiem z internetu, ewentualnie z maską z płatnego dodatku), a jest ich 240. Niby możesz je olać, tak samo jak niby możesz zaliczyć tylko obowiązkowe świątynie i dać sobie spokój, ale świątynie dają ci kule, które wymienisz na zdrowie lub kondycję, a znalezione Koroki dają ci nasionka, które wymieniasz na miejsce w ekwipunku. Próba grania z nierozwiniętym ekwipunkiem jest niesamowicie frustrująca, zwłaszcza gdy znajdujesz świetną broń/łuk/tarczę i nie masz na nie miejsca.
Po trzecie - żeby dostać się do Gerudo City musisz się przebrać w damskie ciuchy i udawać, że jesteś kobietą (bo nie wpuszczają mężczyzn, takie pustynne amazonki) i to gejowskie jest.
Splatoon 2, czyli plaskanie sequel
Część druga hitu z WiiU, czyli więcej tego samego - strzelania farbą w niewinne dzieci i rysowania nieśmiesznych memów w lobby.
A tak dokładniej - tworzysz sobie Inklinga, czyli pół człowieka - pół kałamarnicę, kupujesz ubrania ułatwiające rozgrywkę (takie miniperki), kupujesz bronie - blastery, gatling guny, snajperki, karabiny, ale też wałki malarskie, pędzle i wiadra - i realizujesz się w grach przez sieć w jednym z kilku trybów. Kampania dla jednego gracza oczywiście jest, ale służy bardziej jako wprowadzenie do mechanizmów rozgrywki i zmian względem pierwszej części, niż jako poważna i rozbudowana historia. Jest krótka, nawet śmieszna, ale warto ją ukończyć chociażby dla piosenki na końcu. Najważniejszy w Splatoonie 2 jest i tak
Multiplayer
A w nim:
- Turf War - zamaluj więcej terenu niż przeciwna drużyna
Gry rankedowe, dostępne od poziomu 10:
- Rainmaker - coś jak capture the flag, tylko zamiast flagi masz broń w kształcie ryby, z której możesz strzelać, wygrywa drużyna która doniesie rybę najbliżej bazy przeciwnika
- Tower Control - taki escort z Overwatcha, tylko jest wieża i ktoś musi na niej stać, żeby się poruszała, zasady wygranej podobne jak w Rainmakerze
- Splat Zones - masz jedną lub dwie strefy i walczysz o zamalowanie ich kolorem twojej drużyny dłużej niż przeciwnik, najmniej lubiany przeze mnie tryb z powodu dziwnego systemu punktacji
Gry ligowe, dostępne jeżeli zdobędziesz rangę B- w grach rankedowych, takie same tryby jak rankedy, tylko grasz w drużynie złożonej ze swoich znajomych i punktacja jest inaczej liczona, nie miałem okazji testować, bo mam tylko 2 znajomych na Switchu
I osobno Salmon Run, gdzie wraz z trzema graczami odpieracie atak zabójczych ryb, próbując (bo chaos rozgrywki nierzadko temu nie sprzyja) pokonać bossów i zdobyć złotą ikrę dla tajemniczego pracodawcy. Bardzo ciekawy tryb, bonusy jakie dostajesz za pracę bardzo przydatne, ale niestety jest dostępny czasowo, to znaczy, że na przykład możesz w niego grać dzisiaj od 20 do jutra do 20, a potem dopiero 10 sierpnia od 8 do 11 sierpnia do 8. Bardzo dziwny system, prawdopodobnie zaimplementowany po to, by nie nadużywać bonusów, ale no cóż, nieco głupie rozwiązanie.
Są jeszcze Splatfesty, czyli rozgrywane w niektóre weekendy walki dwóch drużyn w pojedynkach o głupoty. Czy lepszy jest majonez czy ketchup? Dołącz do jednej z drużyn i zdecyduj (spoiler: wygrał majonez i dobrze, bo na niego głosowałem). Podczas tych meczy tusz ma inny kolor, a jeżeli twoja strona wygra, dostajesz morskie ślimaki do ulepszenia ekwipunku.
No i przede wszystkim walczysz o honor majonezu, to najważniejsze.
Czy Splatoona 2 polecam? Jasne. Granie w strzelankę na konsoli byłoby trudne, ale jest sterowanie ruchem, do którego nie byłem na początku przekonany, ale teraz nie mógłbym grać inaczej. Jeżeli lubisz kolorowe niepoważne gry, w które będziesz grał długo (bo aktualizacje są cały czas, a w nich nowe bronie, mapy itp.) to polecam. Czat głosowy jest prze aplikację na telefon, co jest głupie, ale przynajmniej dzieciaczki ci nie drą się w trakcie gry, więc nawet na plus.
Tydzień zastanawiałem się jaki kolor PS4 kupić - każdy, tylko nie czarny. Najpierw chciałem biały, potem złoty (bogactwo), potem srebrny, ale w końcu uznałem, że nie po co tak wybierać i... kupiłem Nintendo Switch. Szare, kolorowe jest trochę za jaskrawe.
Czy żałuję zakupu? Nie. Czy mając wybór, zdecydowałbym się na zakup PS4 zamiast Switcha? Raczej nie. Czy polecam najnowszą konsolę Nintendo? To zależy. Czy nie odrzuca cię perspektywa grania na małych kontrolerach? Czy chciałbyś mieć konsolę, która jest jednocześnie stacjonarna i przenośna? Czy jesteś fanem serii gier wychodzących na platformy Nintendo (Metroid, Mario, Zelda, Xenoblade Chronicles, Fire Emblem, Pokemon)? Jeżeli tak, to warto rozważyć zakup. Jeżeli tak średnio to radzę poczekać na nowe gry albo liczyć na obniżkę ceny.
The Legend of Zelda: Breath of the Wild
Jedna z najlepiej, a może nawet najlepiej oceniana gra tego roku. 10 na 10 rozdawane na lewo i prawo. Czy gra naprawdę jest taka dobra?
Nooooo... nie jest. Ale jest naprawdę zaskakująco dobra jak na tytuł z otwartym światem, eksploracją, zbieraniem materiałów i takimi tam. Powiedziałbym, że im dłużej się gra, tym mniej "magiczna" staje się gra, ale to pewnie zmęczenie wynikające z faktu, że przez pierwsze dni potrafiłem grać w nową Zeldę przez 5 do nawet 8 godzin, bo tak wciągała. Nawet teraz, po jakichś 50 godzinach nie zwiedziłem całego świata, nie zajrzałem po każdy kamień (a warto), nie widziałem wszystkiego. I specjalnie tak zdawkowo piszę o grze, bo jest to tytuł, który naprawdę warto rozpracowywać samemu, by mieć satysfakcję z odkryć i radość z niespodzianek.

Czy zatem jest coś, co mi się nie podoba? Owszem.
Po pierwsze - gdyby nie pewien szybki i w miarę skuteczny sposób na zarabianie [100% legit NO SCAM] odkryty przez graczy, zdobywanie funduszy byłoby trudne. A jest na co wydawać - wspomniane zbroje, strzały różnego typu, materiały do potraw, a nawet własny dom w jednej z wiosek za marne 4500. Co ja piszę, jaki tam dom - znalezione fontanny wróżek żądają od ciebie pieniędzy, jest ich cztery i czwarta znaleziona wróżka żąda 10 tysięcy! A im więcej fontann odkryjesz, tym lepsze ulepszenia pancerza możesz otrzymać. A będziesz ich potrzebował.
Wydobywanie kamieni wartościowych i sprzedawanie ich za setki, by móc kupić sobie opancerzenie za tysiące jest oczywiście wykonalne, ale żmudne, trudne i często losowe, bo nie wiesz, jaki kryształ ci się trafi. Poza tym, kamienie są potrzebne do budowy niektórych akcesoriów lub broni i szkoda je sprzedawać.
Po drugie - rzeczy jest po prostu za dużo. Świątyń jest ponad sto, niektóre poukrywane, niektóre w ogóle niewidoczne, dopóki nie odkryjesz tajemnicy ich znalezienia, niektóre na widoku. W świątyniach są zagadki - niektóre łatwe, niektóre w miarę wymagające, ale przyjemne, a niektóre tak zagmatwane, że aż nieco frustrujące. Chociaż to ja pewnie jestem głupi.
Ale to jeszcze nic. Świątynie mają wykrywacz, który pika, jeżeli jesteś blisko jakiejś. Spoko, łatwiej szukać. W grze są również Koroki, które musisz znaleźć sam (albo z poradnikiem z internetu, ewentualnie z maską z płatnego dodatku), a jest ich 240. Niby możesz je olać, tak samo jak niby możesz zaliczyć tylko obowiązkowe świątynie i dać sobie spokój, ale świątynie dają ci kule, które wymienisz na zdrowie lub kondycję, a znalezione Koroki dają ci nasionka, które wymieniasz na miejsce w ekwipunku. Próba grania z nierozwiniętym ekwipunkiem jest niesamowicie frustrująca, zwłaszcza gdy znajdujesz świetną broń/łuk/tarczę i nie masz na nie miejsca.

Po trzecie - żeby dostać się do Gerudo City musisz się przebrać w damskie ciuchy i udawać, że jesteś kobietą (bo nie wpuszczają mężczyzn, takie pustynne amazonki) i to gejowskie jest.
Splatoon 2, czyli plaskanie sequel
Część druga hitu z WiiU, czyli więcej tego samego - strzelania farbą w niewinne dzieci i rysowania nieśmiesznych memów w lobby.
A tak dokładniej - tworzysz sobie Inklinga, czyli pół człowieka - pół kałamarnicę, kupujesz ubrania ułatwiające rozgrywkę (takie miniperki), kupujesz bronie - blastery, gatling guny, snajperki, karabiny, ale też wałki malarskie, pędzle i wiadra - i realizujesz się w grach przez sieć w jednym z kilku trybów. Kampania dla jednego gracza oczywiście jest, ale służy bardziej jako wprowadzenie do mechanizmów rozgrywki i zmian względem pierwszej części, niż jako poważna i rozbudowana historia. Jest krótka, nawet śmieszna, ale warto ją ukończyć chociażby dla piosenki na końcu. Najważniejszy w Splatoonie 2 jest i tak
Multiplayer
A w nim:
- Turf War - zamaluj więcej terenu niż przeciwna drużyna
Gry rankedowe, dostępne od poziomu 10:
- Rainmaker - coś jak capture the flag, tylko zamiast flagi masz broń w kształcie ryby, z której możesz strzelać, wygrywa drużyna która doniesie rybę najbliżej bazy przeciwnika
- Tower Control - taki escort z Overwatcha, tylko jest wieża i ktoś musi na niej stać, żeby się poruszała, zasady wygranej podobne jak w Rainmakerze
- Splat Zones - masz jedną lub dwie strefy i walczysz o zamalowanie ich kolorem twojej drużyny dłużej niż przeciwnik, najmniej lubiany przeze mnie tryb z powodu dziwnego systemu punktacji
Gry ligowe, dostępne jeżeli zdobędziesz rangę B- w grach rankedowych, takie same tryby jak rankedy, tylko grasz w drużynie złożonej ze swoich znajomych i punktacja jest inaczej liczona, nie miałem okazji testować, bo mam tylko 2 znajomych na Switchu

I osobno Salmon Run, gdzie wraz z trzema graczami odpieracie atak zabójczych ryb, próbując (bo chaos rozgrywki nierzadko temu nie sprzyja) pokonać bossów i zdobyć złotą ikrę dla tajemniczego pracodawcy. Bardzo ciekawy tryb, bonusy jakie dostajesz za pracę bardzo przydatne, ale niestety jest dostępny czasowo, to znaczy, że na przykład możesz w niego grać dzisiaj od 20 do jutra do 20, a potem dopiero 10 sierpnia od 8 do 11 sierpnia do 8. Bardzo dziwny system, prawdopodobnie zaimplementowany po to, by nie nadużywać bonusów, ale no cóż, nieco głupie rozwiązanie.
Są jeszcze Splatfesty, czyli rozgrywane w niektóre weekendy walki dwóch drużyn w pojedynkach o głupoty. Czy lepszy jest majonez czy ketchup? Dołącz do jednej z drużyn i zdecyduj (spoiler: wygrał majonez i dobrze, bo na niego głosowałem). Podczas tych meczy tusz ma inny kolor, a jeżeli twoja strona wygra, dostajesz morskie ślimaki do ulepszenia ekwipunku.
No i przede wszystkim walczysz o honor majonezu, to najważniejsze.
Czy Splatoona 2 polecam? Jasne. Granie w strzelankę na konsoli byłoby trudne, ale jest sterowanie ruchem, do którego nie byłem na początku przekonany, ale teraz nie mógłbym grać inaczej. Jeżeli lubisz kolorowe niepoważne gry, w które będziesz grał długo (bo aktualizacje są cały czas, a w nich nowe bronie, mapy itp.) to polecam. Czat głosowy jest prze aplikację na telefon, co jest głupie, ale przynajmniej dzieciaczki ci nie drą się w trakcie gry, więc nawet na plus.
