Światotworzenie.
#1
Tutaj przedstawiamy światy fantasy i je objeżdżamy.

Zacznę krótko od swojego, żeby nie było, że tylko objeżdżamy Vanadissa. Jest prosty i hmm... "pulpowy", bo powstał dość szybko na potrzeby sesji RPG:

MORDERCZY WŁÓCZĘDZY W CZAPKACH USZATKACH PLĄDRUJĄCY MAGICZNE ZAKŁADY PRZEMYSŁOWE PONIEWAŻ NIE MOGĄ ZNALEŹĆ PRACY!
Wyobraźcie sobie dość sztampowy świat fantasy, elfy, krasnoludy, dużo magii i baśniowego magiteku, no i obowiązkowi śmieszni barbarzyńcy na konikach. I teraz dodajcie do niego to, że całość dzieje się po finansowej apokalipsie. Fabryki upadają, akwedukty przestają działać, wielkie imperia redukują się (standard w fantasy) do państw walczących o miejsce do składowania węgla na zimę. Dodruk pieniędzy spotyka się z entuzjastyczną reakcją libertarian, ponieważ banknoty świetnie sprawdzają się jako podpałka albo papier toaletowy.

Łapiecie?

To teraz dodajcie więcej w tych klimatach, ba! wepchnijcie tam każdą sztampę która pasuje, odpowiednio zmieniając ją pod klimat.

Wampiry anorektycy, którzy nie mają na czym żerować po krachu finansowym, a ich krypty są przerażająco czyste i pachną złowieszczo płynem do mycia podłóg, a zamiast gobelinów macie wykresy giełdowe. Zombie - maklerzy giełdowi, którzy kiedy nie są zajęci pożeraniem mózgów martwo stukają w maszyny do pisania\liczenia, pilnując indeksu których od lat nikogo nie obchodzi. Goblińska rewolucja październikowa. Wszystkie dobrodziejstwa rewolucji przemysłowej w średniowiecznym świecie fantasy: fabryki mieczy +5 i drukarnię magicznych zwojów (na potrzeby świata uznałem, że rewolucja przemysłowa jest napędzana siłą wody, żeby nie było zgrzytów i skojarzeń z steampunkiem). Kopalnie many! Demony proponujące bardzo atrakcyjny kredyt, ubolewające nad upadkiem handlu i powrotem do handlu wymiennego!
Jest tego więcej, ale kto by chciał o tym słuchać :v v:?

A teraz, dodatkowe elementy, dość absurdalne, ale pasujące bo tak:
Bóg wojny, który w nocy świeci latarką na obie armie, żeby te mogły lepiej się zabijać, a poza tym głośno komentuje ich taktykę.
W sumie powinno być tych absurdów więcej, ale dodałem tylko ten jeden. Dziwne.


@Vanadiss czekamy na Ciebie.
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Vanadiss(+1) , Soloneusz Przeciętny(+1)
#2
Widzę, że lubisz motyw finansowej apokalipsy. To ja coś dorzucę od siebie...

Krasnoludy, które po upadku kopalni kopią biedaszyby, a następnie opychają złoto/rudę/złoto/węgiel/złoto/manę/złoto/co tam jeszcze kopią krasnoludy na czarnym rynku za pół ceny.
Gnomy-złomiarze, w biały dzień okradające rycerzy z mieczy, a najzręczniejsze to i ze zbroi, oraz robiące usypy towaru z wozów kupieckich.
Masowe bezrobocie u trolli spowodowane brakiem chętnych do przekraczania mostów (nieliczni podróżnicy wolą oszczędzać i korzystać z brodów) oraz oczywiście będące skutkiem tego patologie społeczne w trollowych rodzinach i wyłudzanie dobroczynności. Naturalnie mnisi (czy kto tam zajmuje się działalnością dobroczynną) coś podejrzewają, ale nic nie mówią, bo nie mają dowodów, a bez oddziału gwardzistów nie zrobisz w jaskini takiego trolla wizytacji.
Oraz, ze strony co bardziej przedsiębiorczych, próby radzenia sobie poprzez uruchomienie niskiej jakości, ale tanich usług: wyruszanie na szlak z rozklekotanymi, ledwie trzymającymi się kupy wozami zaprzężonymi w wychudzone chabety, tworzenie warsztatów naprawy tychże wehikułów typu "Cytryn y Gumyak - naprawa i malowanie wozów, skup kłonic, polepa agregatem, klepisko mixokretem - rychło, niedrogo, chędogo; trzecia chałupa na ruczaj za rozstajami", uruchamianie topornych, ręcznych żaren tuż obok młynów i tym podobne.
Pam-ta-ta-tam! - Konstal 105Na o powyższej wypowiedzi.

Jestem zwolennikiem linii 326 oraz przegubów na niej!
Odpowiedz
#3
Zawołany i zbesztany na tutejszym /sb/ - przybywam.

To, co właśnie robię, to próba spełnienia wszystkich pomysłów, planów czy marzeń, które zaczęły się naradzać w 2011 i były wiecznie rozwijane po dziś dzień. Zaczęło się niewinnie, bo od zareklamowania PBFa "Leviathan" przez Tarretha jeszcze na początku MLPCOMMUNITY. Ostatecznie moja Karta Postaci nie ujrzała światła dziennego, ale to, co z niej pozostało, przerodziło się w podwaliny Świata Nieznanego. No właśnie, Świat Nieznany... Tu jest cały problem. Tytuł jest tytułem roboczym od 2012 i tak jakoś mi się już werżnęło w pamięć, że to UKW - Unknown World, czyli właśnie Świat Nieznany. Nieznany dla mnie, nieznany dla ludzi, nieznany dla tych, którzy w nim żyją lub nie... Welp.
Dowodem na upartość człowieka może być to, że właśnie wtedy narodził się zarówno mój aktualny nick, jak i Vanadiss - Bardzo uczłowieczona forma życia powstała z kruka, która to, czym jest, zawdzięcza człowiekowi uważanemu za obłąkanego. Eksperymenty w skrócie. Nie magia, a mutacje. Magii zawdzięcza inne rzeczy, choć i tak zatrzymują się w granicy "kontrolowanej manipulacji mutacją". Jako ciekawostkę dodam, że przeszedł dwie zmiany danych personalnych - najpierw w ogóle uzyskując jakieś nazwisko, potem je zmieniając. Vanadiss van Veltern [VvV, wiem] > Vanadiss Madredo ron Femeria [tak bardzo jarałem się wówczas Assassin's Creedem i Ezio, że chyba nieświadomie to zrobiłem].
I tak sobie przez te trzy lata tworzyłem to i owo. Z jednej strony analizując po kilka razy, czy to, co tam wpycham, gdzieś już nie było bo #plagiat iwogle, a z drugiej strony szukając inspiracji po wszystkim, co było lub jest mi znane. Bo wiecie, jak ludzie wyznający demona opętają dwa smoki i rozbiją się o wieże kościelne w stolicy państwa to jest k, ale jak dowodzący tymi ludźmi ma na imię Osama to już #plagiatujo.
Przez pewien czas mogłem przeżywać kryzys twórczy, który objawiał się tym, że usiłowałem wepchać do tego świata wszystko, co tylko przyjdzie na myśl, bo wydawał mi się strasznie nierozbudowany. Chyba w porę zorientowałem się, że łączenie fantasy ze sci-fi i post-apo to pomysł nie tyle zły, co przedstawienie świata jako symulację i próbę przeniesienia ludzi ziemskich do tej symulacji oraz wojnę SYMULACJI Z LUDŹMI, a potem APOKALIPSY I POST-APO W SYMULACJI raczej nie trzyma się kupy.
Aktualna koncepcja nie wychodzi poza fantasy. Na dzień dzisiejszy przynajmniej.

MOŻE W KOŃCU POWIEM, CO TO JEST:
A więc tak. Jest sobie świat, są sobie ludzie, są sobie inne rasy. Ludzie znaleźli wspólny język z większością dotychczasowo poznanych przez nich form życia. Dotychczasowo, bo duża część tego świata pozostaje nieodkryta. Spora część z tych wszystkich istot pragnie pójść dalej - lepiej poznać inne rasy, zasiedlić nowe ziemie, ostatecznie ustalić, jak wygląda świat. Są też zwolennicy utopii i multikulti, ale ich [jeszcze] jest mało. Nie ma tu czegoś takiego jak państwo dyrygujące, jest jednak takie, które ma silną pozycję i [póki co] wraz z innymi państwami chętnie angażuje się w pomysł powiększenia zasięgu swoich wpływów. Jest dość duże i pewnie dlatego to tutaj większość rozpoczyna nowe życie, bo jeśli chodzi o możliwości, to są znacznie lepsze opcje. To państwo to Femeria. I choć wiem, że to WCALE NIE BRZMI JAK TEMERIA, to jednak nie zamierzam tego zmieniać. Brzmi dobrze, łatwo zapamiętać, że pomylić to mniejsza. Z niektórych koncepcji mogę nie wyjść, uzasadniając to argumentem "bo tak se kiedyś wymyśliłem i tak długo to nazywałem i ogólnie nie chcę sobie namieszać w głowie". Boję się tego podejścia, ale czym byłby twór bez oceny "2/10" samego autora. Wracając do Femerii i nie tylko - Dynastia dotychczas panująca [i uważana za bardzo dobrą nawet przez rywali] w pewnym momencie się załamała, bo ostatni król, będąc bardzo młodym, nie śpieszył się z ożenkiem, jego rodzice od dawna gryźli ziemię, a on sam przeżył "mały" wypadek. Dzisiaj nie wiem, co to może być - zarówno utonięcie, wizyta na placu budowy jak i zacięcie przy goleniu brzmią dobrze, ale to chyba ustalę już podczas pisania. W każdym bądź razie władze tymczasowe zwróciły się o pomoc do najlepszego sojusznika - Thamryl - by ci wystawili swojego kandydata na, niestety, wolny tron. Otrzymali go i narodziła się nowa dynastia [wciąż bez nazwy]. Pierwszy król był spoko, tzn. nie był tak aktywny na scenie naukowej jak jego poprzednicy, ale nie robił nic złego i słuchał się ludzi. Drugi natomiast zaczął mieć dziwne pomysły i próbował stopniowo zmienić stary porządek. Do tych pomysłów należało chociażby częściowe odcięcie dzielnic innych ras od reszty miast, wprowadzając pewne restrykcje w ich dzielnicach, próba wysiedlenia elfów z długo zamieszkiwanych przez nich terenów, rozpętanie wojny z koloniami czy zasiedlanie "zarezerwowanej" przez inne państwa ziemi swoimi ludźmi. Dopiero ci poszkodowani jak i trzeźwo myślący żołnierze zauważają, że coś jest nie tak. Wtedy rodzi się konspiracja mająca na celu obalenie aktualnej władzy... Do której dołączają główni bohaterowie. Dlaczego "bohaterowie" i nie tylko - o tym później.
NA PEWNO obecne tu rasy to:
- Ludzie
- Elfy
- Jaszczuroludzie i Drakonianie [smokowcy - takie reptyle, ale znacznie bliżej im do smoków niż do jaszczurów]
- Trolle
- Nieumarli
- Demony
W pierwszych wersjach mieli być jeszcze Orkowie i jakieś gobliny lub krasnale, ale teraz nie wiem, czy to nie za dużo. W sumie mogłaby powstać Horda, w skład której wchodziliby właśnie oni, trolle, jaszczury i po części gobliny i nawet mam dla nich miejsce w fabule, jednakże... No po prostu nie wiem.
W większości państwa to państwa-miasta lub takie oficjalnie liczące nie więcej niż 10 miast - postawiłem na innowację. Miasta będą w większości duże w porównaniu do państw i po prostu łatwiej jest coś nazwać np. "północnym Cerenven" niż wymyślać nazwę miasteczka, w którym fabuła będzie miała miejsce góra dwa razy.

W ogóle te nazwy wydają mi się jakieś dziwne. Nie wiem co sprawia, że tworzę akurat takie, jakie są, ale niektóre wydają mi się bardzo słabe i prymitywne. Femeria, Cerenven, Fianco, Itrida, Calve... Ówczesna fascynacja włoskim mogła mieć na to wpływ. Gorzej, że ciężko będzie wyjść z nawyków.
Jeszcze gorzej, że chcę stworzyć kilka języków w tym świecie. Pierwotnie miały być ze trzy, ale teraz widzę podstawy, by stworzyć ich minimum siedem.
Moim dotychczasowym sukcesem [jak i porażką jednocześnie] jest chyba przyjęcie "Ylth" za "elf". I choć wszyscy doskonale wiemy, co to "Ylth" oznacza, to przez te trzy dni jakoś wyleciało mi to z głowy. Szczerze.
>inb4 Ylthinowanie i usunięcie posta za bardzo niedługo

Wygrzebałem z pendrive'a jakieś tam zapiski. I wiecie co znalazłem? Pierwszy w historii zapis czegokolwiek z tego "świata". Ogólniki mocno, ale nawet teraz na nie zerkam. Wspominałem już, że w 2011 wszystko się zaczęło - to jest z 2013, już po kilku zmianach.
tak było
tak jest
To i tak tylko ogólniki i tylko najważniejszych postaci/grup. Gdyby nie awaria dysku to pewnie miałbym gdzieś słowny opis geografii Starego Kontynentu.
Dzisiaj praktycznie wszystko mam w głowie i co chwila przychodzi mi do niej jakiś pomysł, ale najczęściej po chwili stwierdzam, że ten pomysł jest zły lub nie pasuje do pierwotnej koncepcji i idzie w niepamięć.

Pierwsze założenie - "To będzie coś na opowiadania"
To jeszcze nie jest głupi pomysł, bo IMO świat ma jakiś potencjał, tylko trzeba wiedzieć, w którą stronę się skierować i gdzie NIE przekombinować. Aktualnie piszę sobie coś, co w normalnej książce byłoby jednym, góra dwoma rozdziałami, a zaczęło się od tego, że w głowie miałem dłuuugo jedną scenę i postanowiłem ją przerobić w coś bardziej sensownego, dodając przeszłość i przyszłość tej scenie. Ale i to podzielę na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, bo w sumie zacząłem pisać i stwierdziłem, że to jest fatalny początek, ale dobry "środek". Finał już nie będzie trudny do napisania.
I NAWET TEN FRAGMENT JEST MNIEJ-WIĘCEJ ŚRODKIEM CAŁEJ FABUŁY. ZAWSZE DRUGI
Drugie założenie - "Z tego można kiedyś zrobić RPGa"
I tu jestem bardziej niż pewien, że multum możliwości to idealny pomysł. Jeśli nie wypalą opowiadania, to ten świat jest jak znalazł do jakiegoś sandboxa, w którym jest więcej niż jeden gatunek - RPG, RTS, zręcznościówka i City Builder w jednym chociażby. Tutaj Vanadiss akurat byłby głównym bohaterem, bo inny się nie nadaje, a pozostałe postacie mogłyby być epizodycznie grywalne lub dostępne po przejściu gry. #takbedzie
Trzecie założenie - "To ma niszczyć stereotypy w fantasy"
I choć na pewno sam tego póki co nie widzę - raczej będzie je łamać. Chcę zrobić coś wyjątkowego, coś innego. Ale nie wyjątkowo złego czy "innego" jako "złe odejście od schematu". Coś nowego, eksperymentalnego.
Jeszcze wcześniej była koncepcja, by zrobić z tego środowisko do PBFa, jako NPCów kierowanych przez GMa [czyli mnie] dodać aktualnie główne postacie, poprowadzić jedną jebitną sesję, ciąg wydarzeń na tym PBFie uznać za oficjalną fabułę, a postacie graczy dodać do świata. Demokracja czasem spoko, ale co by z tego wyszło to nawet najstarsi Mongołowie nie wiedzą.
Czwarte założenie - "To ma mi pomóc zasłynąć w świecie"
I to chyba jest najgorsze założenie, bo nie mam pewności, czy to ukończę, nie mam pewności, że ludziom się to spodoba oraz nie mam pewności, że ktoś chciałby to wydać. Jak się uda to spoko, zastanowiłbym się, ale nigdy na odwrót.

I to chyba tyle. W razie wątpliwości czy pytań - zapraszam do tostowania.
Liczę na obelgi i nawoływanie do samobójstwa.
Nie zawiedźcie mnie.

Szczególnie Ty, @Irwin.
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Seluna(+1)
#4
@Vanadiss

Zacznij od nowa. Żeby naprawić ten świat trzeba by go tak zmasakrować że nie będzie w ogóle przypominał punktu wyjścia.

Założenia
Zaczęło się niewinnie, bo od zareklamowania PBFa "Leviathan"
No i właśnie trochę w tym problem. Zacząłeś od jednej postaci a potem doklejałeś do niej kawałki scenerii, resztę obsady i strzępy tła fabularnego aż urosło. Świat fikcyjny to jest skomplikowana rzecz, więc trzeba ją robić w jakiś z grubsza zorganizowany sposób. Drogi są właściwie dwie:

Produkt: Robisz książkę/erpega/film/grę/whatevs. Oczywiście profesjonalne tworzenie czegoś takiego to nie "siądę nad kartką i zobaczę co wyjdzie" tylko "chcę mieć produkt o tym i o tamtym, z takimi i takimi ficzerami, dla takich i takich ludzi". I do tego produktu tworzysz świat - on nie musi być piękny sam z siebie, przede wszystkim ma dobrze działać dla tego produktu. To znaczy klimat taki jak trzeba, jest z czego zrobić zdarzenia na fabułę, postaci które w niej pełnią jakąś rolę, potwory na przeszkody itd. O ile gra potrafi sprzedać się na samej jakości growej, to książki czy erpega raczej nikt nie kupi jeśli świat go nie zaciekawi, więc mimo wszystko trzeba wiedzieć co się robi.

Sztuka dla sztuki: Świat tworzony dla samego siebie - można z niego potem zrobić produkt, ale wtedy sam świat będzie głównym atutem produktu (na tym modelu jedzie np. Warhammer 40k który powstał dosłownie jako "Warhammer ale w kosmosie"). Wtedy zaczynasz od stworzenia podstawowych założeń świata. I nawet nie mam tu na myśli czy mają miecze czy lasery, bo to o wiele bardziej marginalna rzecz niż się wydaje. Chodzi mi o to czym się wyróżnia. Na przykładzie Młotka 40 - ogromna skala, radosne ilości przesady, gęsty grimdark, wielki nacisk na wojnę, stylizacja na gotyckie science fiction. A mają tu i miecze, i lasery.

Nawet Lauren wymyślając Equestrię, która przecież zaczęła się jak Lauren miała z 8 lat, nie zmieliła po prostu wszystkich dziecięcych wymysłów i nie zrobiła z tego kreskówki - rozplanowała jak to wszystko ma wyglądać w kontekście serialu dla dzieci, i według tego zbudowała świat czerpiąc ze starych pomysłów.

tak bardzo jarałem się wówczas Assassin's Creedem i Ezio
Złe podejście. Takie obsesje zazwyczaj tylko zniekształcają twój świat bo próbujesz coś do niego wcisnąć aby tylko było. Z zaciąganiem, he he, "inspiracji" lepiej poczekać aż podjarka zgaśnie, wtedy można na trzeźwo ocenić co wyjdzie światu na dobrze a co go tylko zaśmieci. To tylko nazwa więc bez szału, ale to bardzo warto pamiętać.


Aktualna koncepcja nie wychodzi poza fantasy. Na dzień dzisiejszy przynajmniej.
Imo takie ramy są dzisiaj jakoś od 10 lat nieaktualne rainderp . Już w czasach gwiezdnych wojen DIUNY podział na "tu mamy czarodziei i smoki i barbarzyńców z mieczami, a tu statki kosmiczne, roboty i działa jonowe" zaczął się sypać. Do tego mocno nakłaniają do zrzynania ze sztampy gatunku. Najlepiej po prostu ustalić sobie jakąś docelową atmosferę i poziom technologiczny, i on nawet nie musi być realny - popatrz na Numenerę, Mad Maxa, Planetę Skarbów czy nawet Młotka 40k. Dla przykładu - chcesz zrobić świat baśniowy, kij czy cukierkowy jak u Disneya czy brutalny jak u braci Grimm. Jako wybór technologii masz wszystko od starożytności po drugą wojnę światową. Nie "cokolwiek" - WSZYSTKO.

Podstawy
A więc tak. Jest sobie świat, są sobie ludzie, są sobie inne rasy. Ludzie znaleźli wspólny język z większością dotychczasowo poznanych przez nich form życia. Dotychczasowo, bo duża część tego świata pozostaje nieodkryta. Spora część z tych wszystkich istot pragnie pójść dalej - lepiej poznać inne rasy, zasiedlić nowe ziemie, ostatecznie ustalić, jak wygląda świat. Są też zwolennicy utopii i multikulti, ale ich [jeszcze] jest mało. Nie ma tu czegoś takiego jak państwo dyrygujące, jest jednak takie, które ma silną pozycję i [póki co] wraz z innymi państwami chętnie angażuje się w pomysł powiększenia zasięgu swoich blah blah blah blah

Nawet nie wyobrażasz sobie jak wiele kompletnie różnych rzeczy da się w ten sposób opisać pink2 Jakbyś zaczął tak:
W świecie nawiedzanym przez niszczycielską burzę co pięć lat, liczne frakcje walczą o ekspansję na jeszcze niezbadane, ale ociekające magicznymi surowcami ziemie. By nie dać wygryźć się konkurencji potrzebna jest każda sztaba stali, flakon nafty i wór buraków, ale kto nie ufortyfikuje się w porę zostanie zmieciony przez deszcze błyskawic i turpi wiatr zdolny obdzierać ludzi ze skóry. Nacje znały wspólny język od wielu dekad, ale w dobie ekspansji i coraz silniejszych burz wszystko może się zmienić!
Ooo, tu się coś dzieje, to jest dobre, drążę to!

Femeria
łatwo zapamiętać
Tworząc nazwy musisz pamiętać, że odbiorca jest wybredny i nie będzie sam starał się zapamiętać twoich nazw. Femeria jest prosta, ale brzmi generycznie, jak jedna z tryliarda typowych krain fantasy w której nie ma nic ciekawego. Najlepiej nazwę dobrać według charakteru miejsca, bo wtedy będzie dawać spójne wrażenie - jak jest surowe i niebezpieczne, to walisz szorstko brzmiącą nazwę, jak jest ostoją kultury i cywilizacji, to fantazyjną i ułożoną i tak dalej. Warto sobie pomóc historią, mitologią, jakimiś językami z końca świata, bo losowe zbitki sylab często brzmią sztucznie.

Boję się tego podejścia, ale czym byłby twór bez oceny "2/10" samego autora
Solidną robotą. Jeśli twój świat nie przekonuje ciebie samego, to szerokiego odbiorcy tym bardziej nie przekona. Wszystkie popularne światy których autor z jakiegoś powodu nienawidzi albo są dobre bo są złe (i.e. nie chcesz ich robić) albo są dobre bo autor to profesjonalista i zna się na rzeczy (a wiesz, it's a long way to top if you wanna rock'n'roll).

Drugi natomiast zaczął mieć dziwne pomysły i próbował stopniowo zmienić stary porządek. Do tych pomysłów należało chociażby częściowe odcięcie dzielnic innych ras od reszty miast, wprowadzając pewne restrykcje w ich dzielnicach, próba wysiedlenia elfów z długo zamieszkiwanych przez nich terenów, rozpętanie wojny z koloniami czy zasiedlanie "zarezerwowanej" przez inne państwa ziemi swoimi ludźmi. Dopiero ci poszkodowani jak i trzeźwo myślący żołnierze zauważają, że coś jest nie tak. Wtedy rodzi się konspiracja mająca na celu obalenie aktualnej władzy...
To jest ta część której powinieneś się trzymać przy rozgłaszaniu produktu - jest królestwo któremu było bardzo dobrze przez długi czas, ale stary władca umiera w niewyjaśnionych okolicznościach (niech się nie zacina przy goleniu, to idiotyczne marnowanie potencjału do teorii spiskowych) i nagle pojawia się obłąkany dyktator prowadzący rządy rasizmu, wojen i ekspansji. Jeśli mierzysz bardziej w cyniczne niż heroiczne klimaty, to niech ten władca będzie szalony ale kompetentny i ma jakieś poparcie wśród poddanych, żeby konspiracja miała za wroga ten sam lud któremu chce pomóc. Jak chcesz bardziej idealistyczny świat bez dylematów moralnych, to paradoksalnie władca musi być bardziej opresyjny żeby nie brakowało przeszkód.

Detale
Jeśli jesteś w stanie opisać wszystkie kluczowe elementy świata nie opisując ras i ich roli w większej całości nawet słowem, NIE POTRZEBUJESZ TYLU RAS. Możesz nawet nie potrzebować ras w ogóle, niech król zamiast ras dyskryminuje inne rodzaje mniejszości. 

Ówczesna fascynacja włoskim mogła mieć na to wpływ. Gorzej, że ciężko będzie wyjść z nawyków.
To nie jest taki zły kierunek - lepiej mieć nazwy inspirowane włoskim niż takie wzięte kompletnie z rzyci.

Jeszcze gorzej, że chcę stworzyć kilka języków w tym świecie.
-DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUŻO roboty
-Bardzo trudno zrobić to dobrze, właściwie trzeba być lingwistą i tyle
-Nikogo nie będzie to obchodzić.

Sukces
Nie marz. 
>>>/tg/
Znajdź sobie thread o autorskich settingach - teraz w katalogu takiego nie ma, ale powinien być w archiwum, a pewnie i tak niedługo zależą kolejny. Tam siedzą ogromne armie fanatyków papierowych RPG, duża część z nich ma własne światy, i duża część z tych światów jest naprawdę ciekawa i oryginalna. MOŻE GARSTKA Z NICH KIEDYKOLWIEK STWORZY COŚ CO SIĘ SPRZEDA. Będąc na poziomie "zacznij od nowa" nie marz. Wszystkiego da się nauczyć - jak naprawdę przyłożysz się do światotworzenia, to w przeciągu LAT będziesz w tym dobry. Ale pierwszy krok to rzucenie tego co masz w cholerę i zaczęcie od nowa, bo światy typu "jak byłem mały to mnie zajarały elfy i smoki i sobie odtąd wymyślam świat" to poziom larwalny z którego trzeba wyrosnąć.
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Vanadiss(+1)
#5
Witam.

Ostatnio na /sb/ wspominałam, że mam pomysł na świat fantasy. Mojego świata nie tworzę oczywiście od wczoraj, tylko pomysł zrodził się w mojej głowie jakieś trzy miesiące temu. Tak czy siak jest dość świeży, więc nie mam do niego większych sentymentów. Proszę o ostrą krytykę. Bardzo proszę.

ŚWIAT W JEDNYM ZDANIU
Niesamowita technologia, estetyka XIX-wieczna, dużo podziałów społecznych i w ogóle to kobiety nie mają praw wyborczych.

GEOGRAFIA
Nie posiadam żadnej mapy mojego świata, bo map bardzo nie lubię.
Większa część mojego świata (strzelam, że koło 94%) to woda. Jedyna lądy, to wąskie archipelagi stłoczone pod (w przypadku południowego) lub nad (w przypadku północnego) zwrotnikami. Mamy więc dwa takie pasma - pasmo północne i południowe. Oddzielone one są bardzo słonym oceanem, gdzie tylko sporadycznie trafiają się nieduże wysepki.
Jak już wspominałam, mamy dwa pasma. Ludzie zamieszkują to południowe. Pasmo jest bardzo wąskie i pełne jezior i rzek niczym Mazury. Niektóre archipelagi są połączone wąskimi przejściami, niektóre rozdzielone przez niewielkie morza. Państwa leżące na południowym paśmie są małe, nie większe od Chorwacji, w najlepszym przypadku wielkości Portugalii. Pasmo północne było zamieszkane przez koczowniczy lud Sirlingów, jednak obecnie jest skolonizowane przez ludzi. Pasmo północne nie jest zbyt przyjazne dla ludzie, jest tam bardzo dużo pustyń, ALE znajdują się tam ogromne złoża minerałów.
Pomiędzy dwoma pasmami znajduje się coś jeszcze bardzo ważnego z punktu widzenia fabuły, czyli miasta na wodzie. Są to wyspy zbudowane w całości ludzką ręką. Odległość między jedną wyspą, a drugą to mniej więcej odległość jak z Warszawy do Gdańska, choć i tutaj znajdą się odstępstwa. O tym, dlaczego w ogóle zostały zbudowane, już za chwilę.
Na koniec wywodu o geografii powiem jeszcze trochę o państwach. Państwem, na którym jak na razie najbardziej się skupiam jest Donacja (to nazwa robocza, jeszcze nad nią pracuje). Państwo wielkości Mołdawii. Jest bardzo wyciągnięte, kształtem przypomina poziome Chile. Co do reszty państw - pracuję nad nimi. Nie jestem zbyt dobra w wymyślaniu nazw, a na razie wiadomo o nich tyle, że SĄ. W przyszłości mam zamiar je rozwinąć. Miasta na wodzie były dawniej koloniami, obecnie większa część z nich to suwerenne państwa-miasta. Jeśli chodzi o północne pasmo, to na mocy traktatu międzynarodowego obowiązuje na nim prawo, że każdy kraj może zakładać tam swoje kopalnie, osady itp., a obszar zajmowany przez niego i jeszcze trochę naokoło od momentu wybudowania tam czegokolwiek należy do niego.

HISTORIA I POCHODNE
Rasa ludzi pochodzi, jak już było mówione, z pasma południowego. Jak to ludzie, oczywiście musieli się podzielić. Skupmy się na naszej Donacji. Donacja jest państwem religijnym, wyznaniowym. Początkowo jej tereny zamieszkiwał dzikie plemiona, które później zjednoczyły się pod bożym sztandarem.
[TUTAJ BĘDZIE PEŁNA ZAWIJASÓW HISTORIA ŚWIATA, BO NA TEN SEGMENT NIE MAM JESZCZE POMYSŁU.]
Kraje południowego pasma rozwijały się niezwykle szybko. Niestety, bardzo niewielkie tereny, które mogli zamieszkiwać, zmusiły część państw do zaostrzenia prawa co do ilości posiadanych dzieci (jedno dziecko na kobietę), ale również do ekspansji. Północne pasmo wydawało się z początku dobre do zasiedlenia, ale okazało się, że warunki bytowe są porównywalne do Antarktydy.
Jak już wspominałam, kraje to rozwijały się bardzo szybko. Wtedy narodził się pomysł - ej, może wybudujemy miasta na wodzie?
Projekt spotkał się z uznaniem i już po kilkudziesięciu latach wybudowano pierwsze miasto na wodzie nazwane Primerią. Wraz z rozwojem techniki, tworzenie kolejnych miast na wodze stało się dużo tańsze i szybsze. Ludzie zajęli oceany.
A jak rzecz miała się z Sirlingami? Nie były to zbyt inteligentne stworzenie, za to były niezwykle uległe. Szybko stali się niewolnikami. Bardzo dużaich częśćzostała przeniesiona do południowego pasma, by służyć ludziom.
Donacja, jak już wspominano, jest państwem wyznaniowym. Religia tam wyznawana jest najpopularniejszą religią na świecie, jednak to właśnie Donacja jest ostoją tego kultu. Z tego powodu, właśnie tam wybierana jest arcykapłanka. Pomimo bardzo dużej dyskryminacji kobiet, arcykapłanka musi być płci żeńskiej. Jest to tylko i wyłącznie kwestia tradycji. Arcykapłanka nie ma żadnej realnej władzy, jest tylko symbolem.
Dziewczyny i kobiety, w dowolnym wieku, zgłaszają się dobrowolnie do zostania arcykapłanką. Twój status społeczny nie ma w tym wypadku żadnego znaczenia. Warunków jest kilka i one skutecznie redukują liczbę kandydatek do minimum. Po pierwsze - przez całe swoje życie nie mogą one ani razu się skaleczyć, złamać sobie czegoś itp. Przez to wiele rodziców trzyma swoje córki pod kloszem. Oczywiście trudno znaleźć na to dowód, więc w tym wypadku bierze się wszystko na wiarę. Drugi powód, to obowiązkowe "oślepnięcie". Arcykapłanka już po jej zostaniu zostaje oślepiona w bezbolesny sposób. Według religii, tylko dzięki temu może ona uzyskać pełną łączność z bogiem. Ostatecznego wyboru, co do tego kto zostanie arcykapłanką dokonują zwykli kapłani, którzy zjeżdżają się w celu wyboru odpowiedniej dziewczyny.

Parę słów na temat religii: jej wyznawcy nie wierzą w niebo, reinkarnację, ani nic takiego. Wierzą natomiast w to, że bóg steruje każdym wydarzeniem i za każdy zły uczynek czeka człowieka kara za życia w postaci np. choroby.

Proszę o rady i krytykę. Podejrzewam, że mój świat jeszcze wieeele razy przejdzie orzez magiel.
[Obrazek: iUqDbSk.gif]
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Nowy Isen(+1)
#6
Jeżeli tworzysz świat w autorskim świecie to staraj się nie myśleć tokiem porównywania różnych rzeczy do naszej ziemi. Wiem, że to miało pomóc ci wytłumaczyć, ale nauczyć się myśleć w sposób bez takich porównań - jeżeli ma to być W PEŁNI autorski świat (no chyba, że robisz coś w stylu Harry Potter'a).

I pomysł na tą arcykapłankę mocno zalatuje Ziemiomorzem Leguin.

Czy to ma być FANTASTYCZNY ŚWIAT czy ŚWIAT FANTASY?
Odpowiedz
#7
(15-11-2015, 17:49)Nowy Isen napisał(a): Jeżeli tworzysz świat w autorskim świecie to staraj się nie myśleć tokiem porównywania różnych rzeczy do naszej ziemi. Wiem, że to miało pomóc ci wytłumaczyć, ale nauczyć się myśleć w sposób bez takich porównań - jeżeli ma to być W PEŁNI autorski świat (no chyba, że robisz coś w stylu Harry Potter'a).

I pomysł na tą arcykapłankę mocno zalatuje Ziemiomorzem Leguin.

Czy to ma być FANTASTYCZNY ŚWIAT czy ŚWIAT FANTASY?

Nie czytałam Ziemiomorza i nie mam zielonego pojęcia o czym to jest. Co do pytania - nie uznaję takiego podziału.
[Obrazek: iUqDbSk.gif]
Odpowiedz
#8
I podoba mi się, że nie ma elfów i krasnoludów. Uff..
Odpowiedz
#9
@Seluna
Nie posiadam żadnej mapy
MAPY TO KAJDANY KTÓRE TRZEBA ZRZUCIĆ
Niech każdy graniczy z każdym!

jedno dziecko na kobietę
Takie prawo będzie ci połowić populację co pokolenie, więc sprowadzi zagładę szybko a kryzys demograficzny jeszcze szybciej.

Arcykapłanka
Nazwa trochę nudna jak na kogoś kto jest bardzo ważny i tylko jeden na cały świat, szczególnie jeśli całe jej znaczenie jest symboliczne.

Masz dobre założenia, kilka elementów z których da się wykrzesać coś ciekawego, to dobrze. Ale poza tym nic w tym świecie właściwie nie ma - jedyne co można sobie wyobrazić nie zmyślając tego od zera to widok całej planety z kosmosu i miasta na wodzie. Poza geografią nie czuć wielkiej różnicy między tym co opisałaś a rzeczywistym XIX wiekiem. Sirlingowie mogliby być dwugłowymi potworami wielkości bloku równie dobrze co Murzynami. I jeśli ludzi piszesz małą literą, to sirlingów też. To gatunek, a nie naród, a pisanie ich wielką wygląda trochę pretensjonalnie.
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Seluna(+1)
#10
@Ścierwisław

Dziękuję za opinię :) .

(15-11-2015, 17:59)Ścierwisław napisał(a): Masz dobre założenia, kilka elementów z których da się wykrzesać coś ciekawego, to dobrze.

Jakie konkretnie elementy uważasz za dobre?
[Obrazek: iUqDbSk.gif]
Odpowiedz
#11
@Seluna
Klaustrofobia świata - zepsuta demografia daje taaaaaki wielki potencjał do różnych chorych zjawisk. Jeśli celujesz w grimdark to bardzo ciasny świat może być jeszcze lepszy od przytłaczająco wielkiego. A z tego co widać to celujesz.

Miasta na wodzie są ciekawe, szczególnie jeśli to jedyne co oddziela miejsce z zasobami ale bez ludzi i miejsce z ludźmi ale bez zasobów. Najlepiej żeby to drugie pasmo miało coś co jest bardzo, bardzo potrzebne na pierwszym.

No i planeta wygląda ładnie.
Odpowiedz
#12
@Seluna
Dotrzymuję obietnicy zbesztania wymiennego.

Cóż... Świat pod wodą i mam tylko jedno skojarzenie - Wodny Świat [Waterworld]. Nawet miasta na wodzie i ich występowanie się zgadzają. Różnica jest taka, że w Wodnym Świecie to Ziemia jest środowiskiem i jest to swego rodzaju drugi potop, a te miasta nazywają Atolami. Post-apo z innej perspektywy, nie można ukryć, że ciekawej, choć mogli to zrobić nieco inaczej.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wodny_%C5%9Bwiat

Jak wspomniał już Sprom - Potencjał jest duży, chociażby ze względu na multum czarnych wizji i klaustrofobiczne środowisko. Walka z przeludnieniem tych małych wysepek, ekspansjonizm, dominacja.
Te dwa pasma powinny się czymś różnić, chociażby ze względu na inne położenie geograficzne. Kolejnym dobrym pomysłem Sproma jest poróżnienie ich w ten sposób, by były zmuszone do handlu... Ewentualnie wojny.

Sirlingowie nie mają dla mnie tu zbyt dobrej przyszłości. Zostały niewolnikami, bo są mało inteligentne i uległe. No i co dalej? Same chyba nic nie zrobią. Taki trochę zapychacz, chyba że mają zostać jakoś wyzwolone czy same się uwolnią, ale to nie miałoby sensu, skoro niewolnictwo jest zwyczajnie opłacalne, co jeszcze bardziej wpasowuje się do klimatu XIX wieku.

Te Arcykapłanki... Od razu skojarzyło mi się to z nepalskimi Kumari. Również są tak pilnowane, przed wybraniem jak i po. I też są wybierane jeszcze jako dziewczęta [w twoim przypadku MOGĄ, ale to zawsze coś]. Do tego mają bardzo złożoną serię testów do przejścia, aby w ogóle mieć szansę na zostanie wybraną.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kumari_Dewi

Powtórzę - Ten świat ma potencjał, ale musisz zdecydować o kierunku, w którym to ma iść. Jak ma być mhrocznie to musi to wyglądać inaczej niż gdyby miało to być czymś do prostej przygodówki.
Pomysł na brak praw wyborczych dla kobiet już przyciąga potencjalnych zwolenników [#konserwatyzmmocno], XIX-wieczna technologia daje dużo możliwość wykreowania atmosfery ery kolonizacji/potęgi Imperium Brytyjskiego. Nie ukrywam, że poza Starożytnym Rzymem i pierwszą połową XX wieku to mój ulubiony okres historyczny.
Odpowiedz
 Marchewkę przyznali   Seluna(+1)





Użytkownicy przeglądający ten wątek:
1 gości

Silnik Mybb   MasterStyle By Wojtas (Krugerz)
Polskie tłumaczenie     Mybboard.pl