ŁUBUDU mamy finał!
Achtung, spoilery.
Mamy przyjemny wstęp z Twilight. Potem był wykład. Tu pierwszy oczywisty bezsens - jak Glimmerka się tam w ogóle dostała? Za nią powinny być rozwieszone w całej Koniolandii listy gończe na 5 metrów. kilka minut później widzimy następną niedorzeczną rzecz: do zamku Księżniczki można sobie tak po prostu wejść i siąść na tronie. Dobra, kogo to obchodzi. Wiadomo, że główne bohaterki powinny być od pierwszego odcinka serialu chronione od wszystkiego, co mogłoby im zagrozić, a nie są. Podróże wstecz są z natury bezsensowne, dlatego nawet nie zastanawiam się, skąd takie różne wizje teraźniejszości bez Tęczohuku ani co by się stało, gdyby Spike nie chwycił tego papierka, który pozostał po teleportacji Glimmerki. Przejdźmy do ważniejszych rzeczy.
Dawniej złoczyńcami były jakieś pradawne istoty, które zdołały przezwyciężyć klątwę, którą zostały obłożone i próbują rozwalić Equestrię. Tym razem mamy wkurzoną dziewczynkę, która straciła przyjaciela i z tego powodu pragnie wszystko rozwalić. No dobra. Starlight jak na zwykłego jednorożca jest potwornie mocna, co zauważyła zresztą Twilight. Stwierdziła, że Twilight popsuła jej śmieszną wioskę, dlatego skądś wygrzebuje potężny zwój... z zaklęciem STAR SWIRLA! Ciekawe, co jeszcze wielki mag napisał, a czego kuce nie odkryły. Starlight cierpi na coś podobnego do Tireka. Oprócz chęci władzy i zemsty nie ma żadnego pomysłu "co dalej". Domyślam się, że chciałaby po tym wszystkim jeszcze raz wybudować wioskę, choć w warunkach takich, jak powrót Luny czy Discorda, czy innego złoczyńcy nie byłoby jej łatwo.
Sam odcinek również ma coś podobnego do odcinka Tirekowego. To znaczy zapychanie akcji scenami, które właściwie w ogóle nie wpływają na resztę odcinka. W Tireku można by usunąć całą walkę Twilight z Tirekiem i... nic by się nie zmieniło. W dodatku oszczędzono by widzom widoku tych laserów. Tutaj można by skrócić lub usunąć większość wizji Twilight z przyszłości (teraźniejszości?), bo też są niezbyt piękne. Armia Sombry jest brzydka. Armie kucyków też niewiele ładniejsze, zwłaszcza ta leśna z Zecorą. Ta maszyna do podróży czasowych też nieszczególna. Jak zobaczyłem pierwsze (drugie też) pojawienie się Sombrera, to padłem ze śmiechu. Tak gładko poruszał dokładnie wzdłuż prostej...
Patrzcie od 13 minuty: http://www.dailymotion.com/video/x3g0fxe
Odcinek nie zawierał przez 3/4 czasu żadnej przyjaźni. Po raz pierwszy M6 zostały wykluczone z przywileju ratowania Equestrii. Odcinek skupia się na Twilight, która po raz kolejny jest potwornie płaską postacią i nie ma wcale charakteru. Równie dobrze można by obdarzyć odpowiednimi mocami Rarity/Fluttershy/Kredensję/Bulk Bicepsa i umieścić w odcinku zamiast Twilight.
Zakończenie naciągane, choć nawet sympatyczne. Takie coś jeszcze mogło przejść w Amending Fences, ale nie w finale sezonu. Znowu mamy rozdmuchanie jakiegoś jednego wydarzenia na skalę życiową. Piosenka typu "do przesłuchania i zapomnienia".
Dobre rzeczy:
Przeciąganie końcowej rozmowy Twilight ze Starlight, żeby Rainbow mogła zrobić BUUM
Zdjęcie Spike'a podczas wykładu
Pinkie zaglądająca do pustej sali
Ustrzelenie Rainbow przez Twilight zamrażaczem
Wioska, z której przybyła Glimmer chyba była ładna. Mała Glimerka też. Ale to powinien być standard.
Scena przyszłości z hulającym wiatrem - tak symbolicznie oddaje przyszłość serialu...
I jeszcze Spike wiszący na latającej Twi
Achtung, spoilery.
Mamy przyjemny wstęp z Twilight. Potem był wykład. Tu pierwszy oczywisty bezsens - jak Glimmerka się tam w ogóle dostała? Za nią powinny być rozwieszone w całej Koniolandii listy gończe na 5 metrów. kilka minut później widzimy następną niedorzeczną rzecz: do zamku Księżniczki można sobie tak po prostu wejść i siąść na tronie. Dobra, kogo to obchodzi. Wiadomo, że główne bohaterki powinny być od pierwszego odcinka serialu chronione od wszystkiego, co mogłoby im zagrozić, a nie są. Podróże wstecz są z natury bezsensowne, dlatego nawet nie zastanawiam się, skąd takie różne wizje teraźniejszości bez Tęczohuku ani co by się stało, gdyby Spike nie chwycił tego papierka, który pozostał po teleportacji Glimmerki. Przejdźmy do ważniejszych rzeczy.
Dawniej złoczyńcami były jakieś pradawne istoty, które zdołały przezwyciężyć klątwę, którą zostały obłożone i próbują rozwalić Equestrię. Tym razem mamy wkurzoną dziewczynkę, która straciła przyjaciela i z tego powodu pragnie wszystko rozwalić. No dobra. Starlight jak na zwykłego jednorożca jest potwornie mocna, co zauważyła zresztą Twilight. Stwierdziła, że Twilight popsuła jej śmieszną wioskę, dlatego skądś wygrzebuje potężny zwój... z zaklęciem STAR SWIRLA! Ciekawe, co jeszcze wielki mag napisał, a czego kuce nie odkryły. Starlight cierpi na coś podobnego do Tireka. Oprócz chęci władzy i zemsty nie ma żadnego pomysłu "co dalej". Domyślam się, że chciałaby po tym wszystkim jeszcze raz wybudować wioskę, choć w warunkach takich, jak powrót Luny czy Discorda, czy innego złoczyńcy nie byłoby jej łatwo.
Sam odcinek również ma coś podobnego do odcinka Tirekowego. To znaczy zapychanie akcji scenami, które właściwie w ogóle nie wpływają na resztę odcinka. W Tireku można by usunąć całą walkę Twilight z Tirekiem i... nic by się nie zmieniło. W dodatku oszczędzono by widzom widoku tych laserów. Tutaj można by skrócić lub usunąć większość wizji Twilight z przyszłości (teraźniejszości?), bo też są niezbyt piękne. Armia Sombry jest brzydka. Armie kucyków też niewiele ładniejsze, zwłaszcza ta leśna z Zecorą. Ta maszyna do podróży czasowych też nieszczególna. Jak zobaczyłem pierwsze (drugie też) pojawienie się Sombrera, to padłem ze śmiechu. Tak gładko poruszał dokładnie wzdłuż prostej...
Patrzcie od 13 minuty: http://www.dailymotion.com/video/x3g0fxe
Odcinek nie zawierał przez 3/4 czasu żadnej przyjaźni. Po raz pierwszy M6 zostały wykluczone z przywileju ratowania Equestrii. Odcinek skupia się na Twilight, która po raz kolejny jest potwornie płaską postacią i nie ma wcale charakteru. Równie dobrze można by obdarzyć odpowiednimi mocami Rarity/Fluttershy/Kredensję/Bulk Bicepsa i umieścić w odcinku zamiast Twilight.
Zakończenie naciągane, choć nawet sympatyczne. Takie coś jeszcze mogło przejść w Amending Fences, ale nie w finale sezonu. Znowu mamy rozdmuchanie jakiegoś jednego wydarzenia na skalę życiową. Piosenka typu "do przesłuchania i zapomnienia".
Dobre rzeczy:
Przeciąganie końcowej rozmowy Twilight ze Starlight, żeby Rainbow mogła zrobić BUUM
Zdjęcie Spike'a podczas wykładu
Pinkie zaglądająca do pustej sali
Ustrzelenie Rainbow przez Twilight zamrażaczem
Wioska, z której przybyła Glimmer chyba była ładna. Mała Glimerka też. Ale to powinien być standard.
Scena przyszłości z hulającym wiatrem - tak symbolicznie oddaje przyszłość serialu...
I jeszcze Spike wiszący na latającej Twi