24-11-2015, 23:23
Końcówka sezonu już się zbliża, a tuż przed jego końcem Hasbro zaserwowało nam coś niezwykłego. Dlaczego niezwykłego? Gdyż hype na odcinek, który nie jest żadnym krańcem sezonu ani odcinkiem "specjalnym", jest napędzany już od lipca i sam za nim podążałem wsłuchując się w zaprezentowaną na ComicConie piosenkę, która dość szybko zyskała uznanie. W praktyce jednak gdy przyszła kolej na oglądanie odcinka, to już było gorzej.
Nie wiem nawet od czego zacząć. Czy imienia nowej postaci (miałem dziwne wrażenie, że kuceły miały momentami problemy z wymówieniem tej "Hrabiny Coloratury"), czy może od innych rzeczy? Od jej wyglądu? Dobra, po kolei.
Mamy sobie odcinek i jest nowa postać! Tak, jesteśmy Hasbro i znowu wpychamy nową wielce związaną z kimś z M6 postać, o której nawet nie było słowa wcześniej. Pamiętam jak jeszcze za czasu Canterlot Wedding bronies się wkurzali o Shining Armoura. Tu w dodatku mamy połowę czasu na poznanie tej postaci. Postaci, która w dodatku na początku wygląda jak jakaś lajtowa parodia Lady Gagi czy jakiejkolwiek innej popowej gwiazdeczki. Ogólnie zabieg mi się podoba, chociaż z jednej strony mógłby być trochę bardziej przerysowany, zaś z drugiej - już nawet coś takiego uniemożliwiało mi wczucie się w postać, obaczenie jej przemiany. Podobnie, jak bezpłciowo patrzyłem na AB, która się tak jara Rarą, o której nic nam nie wiadomo, więc tu już duży minus. Bardziej rozwinięte mogłoby też być to, że Rara uważa AJ za zazdrosną, a tu nie, po prostu jedna taka wypowiedź i tyle. Scenę później widzimy tylko jak znowu gadają. Hasbro, wut? Osobną kwestią jest to, jak szybko później się wszystko zmienia z perspektywy "Hrabiny", później trochę śpiewania i uzewnętrzniania się na scenie i napisy końcowe.
Skrócony opis odcinka powinien brzmieć "Wzięta znikąd gwiazda popu okazuje się być znajomą wieśniary i nagle przechodzi transformację w trochę lepiej wyglądającą bezrogą Raryło i pokazuje, że da się śpiewać bez Autotune'a".
Teraz najważniejszy dla mnie punkt w tym odcinku - piosenki.
Były one cztery (z czego jednej, zapętlonej słucham pisząc to). Zaczyna się świetnie, pierwsza piosenka przypomniała mi, że kiedyś były dobre odcinki kuców, przyjemne utwory i tak dalej... Ale nie będę się rozpisywał na kilka stron o openingu :P
Pierwsza, o której wspomnę to "The Spectacle", która to z kolei sprawiła, że tęsknię za starymi odcinkami, bo jak tak patrzę na to, co było ostatnio (To, rapująca Pinkie, pseudo rock w drugiej części EG), to mam wrażenie, że albo idą za bardzo w fandom albo target jest aż tak autystyczny. Nie mniej jednak z piosenki wieje kiczem (i w sumie taki jest zamiar), że aż przemilczę temat wszelkich efektów nałożonych na utwór czy nawet na sam wokal.
Mamy jeszcze to Flashbackowe cholera wie co. Niemniej jednak AJ albo była w partyzantce albo w Equestriańskim Hitlerjugend. Sama piosenka... pierwsze wykonanie nawet przyjemne, drugie trochę gorsze.
No i Mane Attraction tego odcinka czyli "The Magic Inside of Me". Cholera, ciary miałem już od lipca, słuchanie tego już w odcinku było jeszcze przyjemniejsze. Dosłownie miód dla uszu (Nawet leczy moje zapalenie ucha :P ). Swoją drogą w przeciwieństwie do poprzedniej zaprezentowanej na scenie piosenki - tutaj nie ma żadnych efektów na wokalu. Dla niektórych może się wydawać średni, ale to może właśnie dlatego, że jest czysty. Moim zdaniem zdecydowanie jedna z najlepszych piosenek w serialu.
Podsumowując:
Fabuła średnia, nowa postać nijaka, ale jej piosenka genialna.
Ocena:
3/5 - za całość
5/5 - muzyka
No i jeszcze nadzieja, że będzie jeszcze kiedyś okazja, by usłyszeć Rarę :)
Nie wiem nawet od czego zacząć. Czy imienia nowej postaci (miałem dziwne wrażenie, że kuceły miały momentami problemy z wymówieniem tej "Hrabiny Coloratury"), czy może od innych rzeczy? Od jej wyglądu? Dobra, po kolei.
Mamy sobie odcinek i jest nowa postać! Tak, jesteśmy Hasbro i znowu wpychamy nową wielce związaną z kimś z M6 postać, o której nawet nie było słowa wcześniej. Pamiętam jak jeszcze za czasu Canterlot Wedding bronies się wkurzali o Shining Armoura. Tu w dodatku mamy połowę czasu na poznanie tej postaci. Postaci, która w dodatku na początku wygląda jak jakaś lajtowa parodia Lady Gagi czy jakiejkolwiek innej popowej gwiazdeczki. Ogólnie zabieg mi się podoba, chociaż z jednej strony mógłby być trochę bardziej przerysowany, zaś z drugiej - już nawet coś takiego uniemożliwiało mi wczucie się w postać, obaczenie jej przemiany. Podobnie, jak bezpłciowo patrzyłem na AB, która się tak jara Rarą, o której nic nam nie wiadomo, więc tu już duży minus. Bardziej rozwinięte mogłoby też być to, że Rara uważa AJ za zazdrosną, a tu nie, po prostu jedna taka wypowiedź i tyle. Scenę później widzimy tylko jak znowu gadają. Hasbro, wut? Osobną kwestią jest to, jak szybko później się wszystko zmienia z perspektywy "Hrabiny", później trochę śpiewania i uzewnętrzniania się na scenie i napisy końcowe.
Skrócony opis odcinka powinien brzmieć "Wzięta znikąd gwiazda popu okazuje się być znajomą wieśniary i nagle przechodzi transformację w trochę lepiej wyglądającą bezrogą Raryło i pokazuje, że da się śpiewać bez Autotune'a".
Teraz najważniejszy dla mnie punkt w tym odcinku - piosenki.
Były one cztery (z czego jednej, zapętlonej słucham pisząc to). Zaczyna się świetnie, pierwsza piosenka przypomniała mi, że kiedyś były dobre odcinki kuców, przyjemne utwory i tak dalej... Ale nie będę się rozpisywał na kilka stron o openingu :P
Pierwsza, o której wspomnę to "The Spectacle", która to z kolei sprawiła, że tęsknię za starymi odcinkami, bo jak tak patrzę na to, co było ostatnio (To, rapująca Pinkie, pseudo rock w drugiej części EG), to mam wrażenie, że albo idą za bardzo w fandom albo target jest aż tak autystyczny. Nie mniej jednak z piosenki wieje kiczem (i w sumie taki jest zamiar), że aż przemilczę temat wszelkich efektów nałożonych na utwór czy nawet na sam wokal.
Mamy jeszcze to Flashbackowe cholera wie co. Niemniej jednak AJ albo była w partyzantce albo w Equestriańskim Hitlerjugend. Sama piosenka... pierwsze wykonanie nawet przyjemne, drugie trochę gorsze.
No i Mane Attraction tego odcinka czyli "The Magic Inside of Me". Cholera, ciary miałem już od lipca, słuchanie tego już w odcinku było jeszcze przyjemniejsze. Dosłownie miód dla uszu (Nawet leczy moje zapalenie ucha :P ). Swoją drogą w przeciwieństwie do poprzedniej zaprezentowanej na scenie piosenki - tutaj nie ma żadnych efektów na wokalu. Dla niektórych może się wydawać średni, ale to może właśnie dlatego, że jest czysty. Moim zdaniem zdecydowanie jedna z najlepszych piosenek w serialu.
Podsumowując:
Fabuła średnia, nowa postać nijaka, ale jej piosenka genialna.
Ocena:
3/5 - za całość
5/5 - muzyka
No i jeszcze nadzieja, że będzie jeszcze kiedyś okazja, by usłyszeć Rarę :)