20-01-2016, 23:07
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 20-01-2016, 23:13 przez Mordoklapow.)
Fizyka jest iście piękną, lecz i niewdzięczną nauką. Prawdopodobnie odczuł to na sobie każdy, kto kiedykolwiek miał styczność z teorią względności, mechaniką klasyczną, fizyką kwantową czy innymi odrobinę wykraczającymi poza zakres materiału licealnego tematami.
Jako nie za krótki wstęp do tematu, chciałbym podzielić się pewnym niezwykle ciekawym, zaskakującym i nietrywialnym problemem. Problem ten męczył fizyków prawie od czasów usystematyzowania równań elektromagnetyzmu przez Maxwella.
Weźmy kabel. Kabel, jak to prawie wszystkie kable w fizyce, jest nieskończenie długi i bardzo prosty. Płynie przez niego prąd I. Żeby było jeszcze łatwiej, dodajmy że nośniki poruszają się z określoną prędkością, np. v.
Dobra, teraz dodajmy cząstkę lecącą w obok kabla, tak, że wektor prędkości jest równoległy do kabla i ma wartość v (jak nośniki). Prąd w kablu indukuje pole magnetyczne, więc cząstka jest przyciągana do kabla zgodnie z zasadą lorentza.
Zadanie jak na razie przypomina to, co robiliśmy przygotowując się do maturki w liceum. Gdzie ten problem? Gdzie ta nietrywialność?
Otóż przejdźmy do układu ładunku, tzn. do układu poruszającego się z prędkością v wzdłuż kabla. Możemy to zrobić, jest to układ tak samo dobry jak każdy inny. Mówi nam o tym zasada względności Galileusza.
Jednak pojawia się problem. W naszym układzie cząstka nie porusza się, jest nieruchoma. Co powinno oznaczać, że nie działa na nią siła Lorentza! Ale przecież coś tam powinno być, jakieś oddziaływanie. Co więcej, w naszym starym układzie, cząstka powinna po pewnym czasie uderzyć w kabel. No przecież nie może tak być, że cząstka w jednym układzie to zrobi, a w drugim już nie! Czemu nic tu nie działa?! Elektromagnetyzm jest fałszywy, a cała fizyka to żydo-masoński spisek przeciwko ludzkości?
Zapraszam do dyskusji.
Jako nie za krótki wstęp do tematu, chciałbym podzielić się pewnym niezwykle ciekawym, zaskakującym i nietrywialnym problemem. Problem ten męczył fizyków prawie od czasów usystematyzowania równań elektromagnetyzmu przez Maxwella.
Weźmy kabel. Kabel, jak to prawie wszystkie kable w fizyce, jest nieskończenie długi i bardzo prosty. Płynie przez niego prąd I. Żeby było jeszcze łatwiej, dodajmy że nośniki poruszają się z określoną prędkością, np. v.
Dobra, teraz dodajmy cząstkę lecącą w obok kabla, tak, że wektor prędkości jest równoległy do kabla i ma wartość v (jak nośniki). Prąd w kablu indukuje pole magnetyczne, więc cząstka jest przyciągana do kabla zgodnie z zasadą lorentza.
Zadanie jak na razie przypomina to, co robiliśmy przygotowując się do maturki w liceum. Gdzie ten problem? Gdzie ta nietrywialność?
Otóż przejdźmy do układu ładunku, tzn. do układu poruszającego się z prędkością v wzdłuż kabla. Możemy to zrobić, jest to układ tak samo dobry jak każdy inny. Mówi nam o tym zasada względności Galileusza.
Jednak pojawia się problem. W naszym układzie cząstka nie porusza się, jest nieruchoma. Co powinno oznaczać, że nie działa na nią siła Lorentza! Ale przecież coś tam powinno być, jakieś oddziaływanie. Co więcej, w naszym starym układzie, cząstka powinna po pewnym czasie uderzyć w kabel. No przecież nie może tak być, że cząstka w jednym układzie to zrobi, a w drugim już nie! Czemu nic tu nie działa?! Elektromagnetyzm jest fałszywy, a cała fizyka to żydo-masoński spisek przeciwko ludzkości?
Zapraszam do dyskusji.