14-11-2015, 10:28
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-11-2015, 11:09 przez Ścierwisław.)
@Vanadiss
Zacznij od nowa. Żeby naprawić ten świat trzeba by go tak zmasakrować że nie będzie w ogóle przypominał punktu wyjścia.
Założenia
Zaczęło się niewinnie, bo od zareklamowania PBFa "Leviathan"
No i właśnie trochę w tym problem. Zacząłeś od jednej postaci a potem doklejałeś do niej kawałki scenerii, resztę obsady i strzępy tła fabularnego aż urosło. Świat fikcyjny to jest skomplikowana rzecz, więc trzeba ją robić w jakiś z grubsza zorganizowany sposób. Drogi są właściwie dwie:
Produkt: Robisz książkę/erpega/film/grę/whatevs. Oczywiście profesjonalne tworzenie czegoś takiego to nie "siądę nad kartką i zobaczę co wyjdzie" tylko "chcę mieć produkt o tym i o tamtym, z takimi i takimi ficzerami, dla takich i takich ludzi". I do tego produktu tworzysz świat - on nie musi być piękny sam z siebie, przede wszystkim ma dobrze działać dla tego produktu. To znaczy klimat taki jak trzeba, jest z czego zrobić zdarzenia na fabułę, postaci które w niej pełnią jakąś rolę, potwory na przeszkody itd. O ile gra potrafi sprzedać się na samej jakości growej, to książki czy erpega raczej nikt nie kupi jeśli świat go nie zaciekawi, więc mimo wszystko trzeba wiedzieć co się robi.
Sztuka dla sztuki: Świat tworzony dla samego siebie - można z niego potem zrobić produkt, ale wtedy sam świat będzie głównym atutem produktu (na tym modelu jedzie np. Warhammer 40k który powstał dosłownie jako "Warhammer ale w kosmosie"). Wtedy zaczynasz od stworzenia podstawowych założeń świata. I nawet nie mam tu na myśli czy mają miecze czy lasery, bo to o wiele bardziej marginalna rzecz niż się wydaje. Chodzi mi o to czym się wyróżnia. Na przykładzie Młotka 40 - ogromna skala, radosne ilości przesady, gęsty grimdark, wielki nacisk na wojnę, stylizacja na gotyckie science fiction. A mają tu i miecze, i lasery.
Nawet Lauren wymyślając Equestrię, która przecież zaczęła się jak Lauren miała z 8 lat, nie zmieliła po prostu wszystkich dziecięcych wymysłów i nie zrobiła z tego kreskówki - rozplanowała jak to wszystko ma wyglądać w kontekście serialu dla dzieci, i według tego zbudowała świat czerpiąc ze starych pomysłów.
tak bardzo jarałem się wówczas Assassin's Creedem i Ezio
Złe podejście. Takie obsesje zazwyczaj tylko zniekształcają twój świat bo próbujesz coś do niego wcisnąć aby tylko było. Z zaciąganiem, he he, "inspiracji" lepiej poczekać aż podjarka zgaśnie, wtedy można na trzeźwo ocenić co wyjdzie światu na dobrze a co go tylko zaśmieci. To tylko nazwa więc bez szału, ale to bardzo warto pamiętać.
Aktualna koncepcja nie wychodzi poza fantasy. Na dzień dzisiejszy przynajmniej.
Imo takie ramy są dzisiaj jakoś od 10 lat nieaktualne
. Już w czasach gwiezdnych wojen DIUNY podział na "tu mamy czarodziei i smoki i barbarzyńców z mieczami, a tu statki kosmiczne, roboty i działa jonowe" zaczął się sypać. Do tego mocno nakłaniają do zrzynania ze sztampy gatunku. Najlepiej po prostu ustalić sobie jakąś docelową atmosferę i poziom technologiczny, i on nawet nie musi być realny - popatrz na Numenerę, Mad Maxa, Planetę Skarbów czy nawet Młotka 40k. Dla przykładu - chcesz zrobić świat baśniowy, kij czy cukierkowy jak u Disneya czy brutalny jak u braci Grimm. Jako wybór technologii masz wszystko od starożytności po drugą wojnę światową. Nie "cokolwiek" - WSZYSTKO.
Podstawy
A więc tak. Jest sobie świat, są sobie ludzie, są sobie inne rasy. Ludzie znaleźli wspólny język z większością dotychczasowo poznanych przez nich form życia. Dotychczasowo, bo duża część tego świata pozostaje nieodkryta. Spora część z tych wszystkich istot pragnie pójść dalej - lepiej poznać inne rasy, zasiedlić nowe ziemie, ostatecznie ustalić, jak wygląda świat. Są też zwolennicy utopii i multikulti, ale ich [jeszcze] jest mało. Nie ma tu czegoś takiego jak państwo dyrygujące, jest jednak takie, które ma silną pozycję i [póki co] wraz z innymi państwami chętnie angażuje się w pomysł powiększenia zasięgu swoich blah blah blah blah
Nawet nie wyobrażasz sobie jak wiele kompletnie różnych rzeczy da się w ten sposób opisać
Jakbyś zaczął tak:
W świecie nawiedzanym przez niszczycielską burzę co pięć lat, liczne frakcje walczą o ekspansję na jeszcze niezbadane, ale ociekające magicznymi surowcami ziemie. By nie dać wygryźć się konkurencji potrzebna jest każda sztaba stali, flakon nafty i wór buraków, ale kto nie ufortyfikuje się w porę zostanie zmieciony przez deszcze błyskawic i turpi wiatr zdolny obdzierać ludzi ze skóry. Nacje znały wspólny język od wielu dekad, ale w dobie ekspansji i coraz silniejszych burz wszystko może się zmienić!
Ooo, tu się coś dzieje, to jest dobre, drążę to!
Femeria
łatwo zapamiętać
Tworząc nazwy musisz pamiętać, że odbiorca jest wybredny i nie będzie sam starał się zapamiętać twoich nazw. Femeria jest prosta, ale brzmi generycznie, jak jedna z tryliarda typowych krain fantasy w której nie ma nic ciekawego. Najlepiej nazwę dobrać według charakteru miejsca, bo wtedy będzie dawać spójne wrażenie - jak jest surowe i niebezpieczne, to walisz szorstko brzmiącą nazwę, jak jest ostoją kultury i cywilizacji, to fantazyjną i ułożoną i tak dalej. Warto sobie pomóc historią, mitologią, jakimiś językami z końca świata, bo losowe zbitki sylab często brzmią sztucznie.
Boję się tego podejścia, ale czym byłby twór bez oceny "2/10" samego autora
Solidną robotą. Jeśli twój świat nie przekonuje ciebie samego, to szerokiego odbiorcy tym bardziej nie przekona. Wszystkie popularne światy których autor z jakiegoś powodu nienawidzi albo są dobre bo są złe (i.e. nie chcesz ich robić) albo są dobre bo autor to profesjonalista i zna się na rzeczy (a wiesz, it's a long way to top if you wanna rock'n'roll).
Drugi natomiast zaczął mieć dziwne pomysły i próbował stopniowo zmienić stary porządek. Do tych pomysłów należało chociażby częściowe odcięcie dzielnic innych ras od reszty miast, wprowadzając pewne restrykcje w ich dzielnicach, próba wysiedlenia elfów z długo zamieszkiwanych przez nich terenów, rozpętanie wojny z koloniami czy zasiedlanie "zarezerwowanej" przez inne państwa ziemi swoimi ludźmi. Dopiero ci poszkodowani jak i trzeźwo myślący żołnierze zauważają, że coś jest nie tak. Wtedy rodzi się konspiracja mająca na celu obalenie aktualnej władzy...
To jest ta część której powinieneś się trzymać przy rozgłaszaniu produktu - jest królestwo któremu było bardzo dobrze przez długi czas, ale stary władca umiera w niewyjaśnionych okolicznościach (niech się nie zacina przy goleniu, to idiotyczne marnowanie potencjału do teorii spiskowych) i nagle pojawia się obłąkany dyktator prowadzący rządy rasizmu, wojen i ekspansji. Jeśli mierzysz bardziej w cyniczne niż heroiczne klimaty, to niech ten władca będzie szalony ale kompetentny i ma jakieś poparcie wśród poddanych, żeby konspiracja miała za wroga ten sam lud któremu chce pomóc. Jak chcesz bardziej idealistyczny świat bez dylematów moralnych, to paradoksalnie władca musi być bardziej opresyjny żeby nie brakowało przeszkód.
Detale
Jeśli jesteś w stanie opisać wszystkie kluczowe elementy świata nie opisując ras i ich roli w większej całości nawet słowem, NIE POTRZEBUJESZ TYLU RAS. Możesz nawet nie potrzebować ras w ogóle, niech król zamiast ras dyskryminuje inne rodzaje mniejszości.
Ówczesna fascynacja włoskim mogła mieć na to wpływ. Gorzej, że ciężko będzie wyjść z nawyków.
To nie jest taki zły kierunek - lepiej mieć nazwy inspirowane włoskim niż takie wzięte kompletnie z rzyci.
Jeszcze gorzej, że chcę stworzyć kilka języków w tym świecie.
-DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUŻO roboty
-Bardzo trudno zrobić to dobrze, właściwie trzeba być lingwistą i tyle
-Nikogo nie będzie to obchodzić.
Sukces
Nie marz.
>>>/tg/
Znajdź sobie thread o autorskich settingach - teraz w katalogu takiego nie ma, ale powinien być w archiwum, a pewnie i tak niedługo zależą kolejny. Tam siedzą ogromne armie fanatyków papierowych RPG, duża część z nich ma własne światy, i duża część z tych światów jest naprawdę ciekawa i oryginalna. MOŻE GARSTKA Z NICH KIEDYKOLWIEK STWORZY COŚ CO SIĘ SPRZEDA. Będąc na poziomie "zacznij od nowa" nie marz. Wszystkiego da się nauczyć - jak naprawdę przyłożysz się do światotworzenia, to w przeciągu LAT będziesz w tym dobry. Ale pierwszy krok to rzucenie tego co masz w cholerę i zaczęcie od nowa, bo światy typu "jak byłem mały to mnie zajarały elfy i smoki i sobie odtąd wymyślam świat" to poziom larwalny z którego trzeba wyrosnąć.
Zacznij od nowa. Żeby naprawić ten świat trzeba by go tak zmasakrować że nie będzie w ogóle przypominał punktu wyjścia.
Założenia
Zaczęło się niewinnie, bo od zareklamowania PBFa "Leviathan"
No i właśnie trochę w tym problem. Zacząłeś od jednej postaci a potem doklejałeś do niej kawałki scenerii, resztę obsady i strzępy tła fabularnego aż urosło. Świat fikcyjny to jest skomplikowana rzecz, więc trzeba ją robić w jakiś z grubsza zorganizowany sposób. Drogi są właściwie dwie:
Produkt: Robisz książkę/erpega/film/grę/whatevs. Oczywiście profesjonalne tworzenie czegoś takiego to nie "siądę nad kartką i zobaczę co wyjdzie" tylko "chcę mieć produkt o tym i o tamtym, z takimi i takimi ficzerami, dla takich i takich ludzi". I do tego produktu tworzysz świat - on nie musi być piękny sam z siebie, przede wszystkim ma dobrze działać dla tego produktu. To znaczy klimat taki jak trzeba, jest z czego zrobić zdarzenia na fabułę, postaci które w niej pełnią jakąś rolę, potwory na przeszkody itd. O ile gra potrafi sprzedać się na samej jakości growej, to książki czy erpega raczej nikt nie kupi jeśli świat go nie zaciekawi, więc mimo wszystko trzeba wiedzieć co się robi.
Sztuka dla sztuki: Świat tworzony dla samego siebie - można z niego potem zrobić produkt, ale wtedy sam świat będzie głównym atutem produktu (na tym modelu jedzie np. Warhammer 40k który powstał dosłownie jako "Warhammer ale w kosmosie"). Wtedy zaczynasz od stworzenia podstawowych założeń świata. I nawet nie mam tu na myśli czy mają miecze czy lasery, bo to o wiele bardziej marginalna rzecz niż się wydaje. Chodzi mi o to czym się wyróżnia. Na przykładzie Młotka 40 - ogromna skala, radosne ilości przesady, gęsty grimdark, wielki nacisk na wojnę, stylizacja na gotyckie science fiction. A mają tu i miecze, i lasery.
Nawet Lauren wymyślając Equestrię, która przecież zaczęła się jak Lauren miała z 8 lat, nie zmieliła po prostu wszystkich dziecięcych wymysłów i nie zrobiła z tego kreskówki - rozplanowała jak to wszystko ma wyglądać w kontekście serialu dla dzieci, i według tego zbudowała świat czerpiąc ze starych pomysłów.
tak bardzo jarałem się wówczas Assassin's Creedem i Ezio
Złe podejście. Takie obsesje zazwyczaj tylko zniekształcają twój świat bo próbujesz coś do niego wcisnąć aby tylko było. Z zaciąganiem, he he, "inspiracji" lepiej poczekać aż podjarka zgaśnie, wtedy można na trzeźwo ocenić co wyjdzie światu na dobrze a co go tylko zaśmieci. To tylko nazwa więc bez szału, ale to bardzo warto pamiętać.
Aktualna koncepcja nie wychodzi poza fantasy. Na dzień dzisiejszy przynajmniej.
Imo takie ramy są dzisiaj jakoś od 10 lat nieaktualne
. Już w czasach gwiezdnych wojen DIUNY podział na "tu mamy czarodziei i smoki i barbarzyńców z mieczami, a tu statki kosmiczne, roboty i działa jonowe" zaczął się sypać. Do tego mocno nakłaniają do zrzynania ze sztampy gatunku. Najlepiej po prostu ustalić sobie jakąś docelową atmosferę i poziom technologiczny, i on nawet nie musi być realny - popatrz na Numenerę, Mad Maxa, Planetę Skarbów czy nawet Młotka 40k. Dla przykładu - chcesz zrobić świat baśniowy, kij czy cukierkowy jak u Disneya czy brutalny jak u braci Grimm. Jako wybór technologii masz wszystko od starożytności po drugą wojnę światową. Nie "cokolwiek" - WSZYSTKO.Podstawy
A więc tak. Jest sobie świat, są sobie ludzie, są sobie inne rasy. Ludzie znaleźli wspólny język z większością dotychczasowo poznanych przez nich form życia. Dotychczasowo, bo duża część tego świata pozostaje nieodkryta. Spora część z tych wszystkich istot pragnie pójść dalej - lepiej poznać inne rasy, zasiedlić nowe ziemie, ostatecznie ustalić, jak wygląda świat. Są też zwolennicy utopii i multikulti, ale ich [jeszcze] jest mało. Nie ma tu czegoś takiego jak państwo dyrygujące, jest jednak takie, które ma silną pozycję i [póki co] wraz z innymi państwami chętnie angażuje się w pomysł powiększenia zasięgu swoich blah blah blah blah
Nawet nie wyobrażasz sobie jak wiele kompletnie różnych rzeczy da się w ten sposób opisać
Jakbyś zaczął tak:W świecie nawiedzanym przez niszczycielską burzę co pięć lat, liczne frakcje walczą o ekspansję na jeszcze niezbadane, ale ociekające magicznymi surowcami ziemie. By nie dać wygryźć się konkurencji potrzebna jest każda sztaba stali, flakon nafty i wór buraków, ale kto nie ufortyfikuje się w porę zostanie zmieciony przez deszcze błyskawic i turpi wiatr zdolny obdzierać ludzi ze skóry. Nacje znały wspólny język od wielu dekad, ale w dobie ekspansji i coraz silniejszych burz wszystko może się zmienić!
Ooo, tu się coś dzieje, to jest dobre, drążę to!
Femeria
łatwo zapamiętać
Tworząc nazwy musisz pamiętać, że odbiorca jest wybredny i nie będzie sam starał się zapamiętać twoich nazw. Femeria jest prosta, ale brzmi generycznie, jak jedna z tryliarda typowych krain fantasy w której nie ma nic ciekawego. Najlepiej nazwę dobrać według charakteru miejsca, bo wtedy będzie dawać spójne wrażenie - jak jest surowe i niebezpieczne, to walisz szorstko brzmiącą nazwę, jak jest ostoją kultury i cywilizacji, to fantazyjną i ułożoną i tak dalej. Warto sobie pomóc historią, mitologią, jakimiś językami z końca świata, bo losowe zbitki sylab często brzmią sztucznie.
Boję się tego podejścia, ale czym byłby twór bez oceny "2/10" samego autora
Solidną robotą. Jeśli twój świat nie przekonuje ciebie samego, to szerokiego odbiorcy tym bardziej nie przekona. Wszystkie popularne światy których autor z jakiegoś powodu nienawidzi albo są dobre bo są złe (i.e. nie chcesz ich robić) albo są dobre bo autor to profesjonalista i zna się na rzeczy (a wiesz, it's a long way to top if you wanna rock'n'roll).
Drugi natomiast zaczął mieć dziwne pomysły i próbował stopniowo zmienić stary porządek. Do tych pomysłów należało chociażby częściowe odcięcie dzielnic innych ras od reszty miast, wprowadzając pewne restrykcje w ich dzielnicach, próba wysiedlenia elfów z długo zamieszkiwanych przez nich terenów, rozpętanie wojny z koloniami czy zasiedlanie "zarezerwowanej" przez inne państwa ziemi swoimi ludźmi. Dopiero ci poszkodowani jak i trzeźwo myślący żołnierze zauważają, że coś jest nie tak. Wtedy rodzi się konspiracja mająca na celu obalenie aktualnej władzy...
To jest ta część której powinieneś się trzymać przy rozgłaszaniu produktu - jest królestwo któremu było bardzo dobrze przez długi czas, ale stary władca umiera w niewyjaśnionych okolicznościach (niech się nie zacina przy goleniu, to idiotyczne marnowanie potencjału do teorii spiskowych) i nagle pojawia się obłąkany dyktator prowadzący rządy rasizmu, wojen i ekspansji. Jeśli mierzysz bardziej w cyniczne niż heroiczne klimaty, to niech ten władca będzie szalony ale kompetentny i ma jakieś poparcie wśród poddanych, żeby konspiracja miała za wroga ten sam lud któremu chce pomóc. Jak chcesz bardziej idealistyczny świat bez dylematów moralnych, to paradoksalnie władca musi być bardziej opresyjny żeby nie brakowało przeszkód.
Detale
Jeśli jesteś w stanie opisać wszystkie kluczowe elementy świata nie opisując ras i ich roli w większej całości nawet słowem, NIE POTRZEBUJESZ TYLU RAS. Możesz nawet nie potrzebować ras w ogóle, niech król zamiast ras dyskryminuje inne rodzaje mniejszości.
Ówczesna fascynacja włoskim mogła mieć na to wpływ. Gorzej, że ciężko będzie wyjść z nawyków.
To nie jest taki zły kierunek - lepiej mieć nazwy inspirowane włoskim niż takie wzięte kompletnie z rzyci.
Jeszcze gorzej, że chcę stworzyć kilka języków w tym świecie.
-DUUUUUUUUUUUUUUUUUUUŻO roboty
-Bardzo trudno zrobić to dobrze, właściwie trzeba być lingwistą i tyle
-Nikogo nie będzie to obchodzić.
Sukces
Nie marz.
>>>/tg/
Znajdź sobie thread o autorskich settingach - teraz w katalogu takiego nie ma, ale powinien być w archiwum, a pewnie i tak niedługo zależą kolejny. Tam siedzą ogromne armie fanatyków papierowych RPG, duża część z nich ma własne światy, i duża część z tych światów jest naprawdę ciekawa i oryginalna. MOŻE GARSTKA Z NICH KIEDYKOLWIEK STWORZY COŚ CO SIĘ SPRZEDA. Będąc na poziomie "zacznij od nowa" nie marz. Wszystkiego da się nauczyć - jak naprawdę przyłożysz się do światotworzenia, to w przeciągu LAT będziesz w tym dobry. Ale pierwszy krok to rzucenie tego co masz w cholerę i zaczęcie od nowa, bo światy typu "jak byłem mały to mnie zajarały elfy i smoki i sobie odtąd wymyślam świat" to poziom larwalny z którego trzeba wyrosnąć.