Zawołany i zbesztany na tutejszym /sb/ - przybywam.
To, co właśnie robię, to próba spełnienia wszystkich pomysłów, planów czy marzeń, które zaczęły się naradzać w 2011 i były wiecznie rozwijane po dziś dzień. Zaczęło się niewinnie, bo od zareklamowania PBFa "Leviathan" przez Tarretha jeszcze na początku MLPCOMMUNITY. Ostatecznie moja Karta Postaci nie ujrzała światła dziennego, ale to, co z niej pozostało, przerodziło się w podwaliny Świata Nieznanego. No właśnie, Świat Nieznany... Tu jest cały problem. Tytuł jest tytułem roboczym od 2012 i tak jakoś mi się już werżnęło w pamięć, że to UKW - Unknown World, czyli właśnie Świat Nieznany. Nieznany dla mnie, nieznany dla ludzi, nieznany dla tych, którzy w nim żyją lub nie... Welp.
Dowodem na upartość człowieka może być to, że właśnie wtedy narodził się zarówno mój aktualny nick, jak i Vanadiss - Bardzo uczłowieczona forma życia powstała z kruka, która to, czym jest, zawdzięcza człowiekowi uważanemu za obłąkanego. Eksperymenty w skrócie. Nie magia, a mutacje. Magii zawdzięcza inne rzeczy, choć i tak zatrzymują się w granicy "kontrolowanej manipulacji mutacją". Jako ciekawostkę dodam, że przeszedł dwie zmiany danych personalnych - najpierw w ogóle uzyskując jakieś nazwisko, potem je zmieniając. Vanadiss van Veltern [VvV, wiem] > Vanadiss Madredo ron Femeria [tak bardzo jarałem się wówczas Assassin's Creedem i Ezio, że chyba nieświadomie to zrobiłem].
I tak sobie przez te trzy lata tworzyłem to i owo. Z jednej strony analizując po kilka razy, czy to, co tam wpycham, gdzieś już nie było bo #plagiat iwogle, a z drugiej strony szukając inspiracji po wszystkim, co było lub jest mi znane. Bo wiecie, jak ludzie wyznający demona opętają dwa smoki i rozbiją się o wieże kościelne w stolicy państwa to jest k, ale jak dowodzący tymi ludźmi ma na imię Osama to już #plagiatujo.
Przez pewien czas mogłem przeżywać kryzys twórczy, który objawiał się tym, że usiłowałem wepchać do tego świata wszystko, co tylko przyjdzie na myśl, bo wydawał mi się strasznie nierozbudowany. Chyba w porę zorientowałem się, że łączenie fantasy ze sci-fi i post-apo to pomysł nie tyle zły, co przedstawienie świata jako symulację i próbę przeniesienia ludzi ziemskich do tej symulacji oraz wojnę SYMULACJI Z LUDŹMI, a potem APOKALIPSY I POST-APO W SYMULACJI raczej nie trzyma się kupy.
Aktualna koncepcja nie wychodzi poza fantasy. Na dzień dzisiejszy przynajmniej.
MOŻE W KOŃCU POWIEM, CO TO JEST:
A więc tak. Jest sobie świat, są sobie ludzie, są sobie inne rasy. Ludzie znaleźli wspólny język z większością dotychczasowo poznanych przez nich form życia. Dotychczasowo, bo duża część tego świata pozostaje nieodkryta. Spora część z tych wszystkich istot pragnie pójść dalej - lepiej poznać inne rasy, zasiedlić nowe ziemie, ostatecznie ustalić, jak wygląda świat. Są też zwolennicy utopii i multikulti, ale ich [jeszcze] jest mało. Nie ma tu czegoś takiego jak państwo dyrygujące, jest jednak takie, które ma silną pozycję i [póki co] wraz z innymi państwami chętnie angażuje się w pomysł powiększenia zasięgu swoich wpływów. Jest dość duże i pewnie dlatego to tutaj większość rozpoczyna nowe życie, bo jeśli chodzi o możliwości, to są znacznie lepsze opcje. To państwo to Femeria. I choć wiem, że to WCALE NIE BRZMI JAK TEMERIA, to jednak nie zamierzam tego zmieniać. Brzmi dobrze, łatwo zapamiętać, że pomylić to mniejsza. Z niektórych koncepcji mogę nie wyjść, uzasadniając to argumentem "bo tak se kiedyś wymyśliłem i tak długo to nazywałem i ogólnie nie chcę sobie namieszać w głowie". Boję się tego podejścia, ale czym byłby twór bez oceny "2/10" samego autora. Wracając do Femerii i nie tylko - Dynastia dotychczas panująca [i uważana za bardzo dobrą nawet przez rywali] w pewnym momencie się załamała, bo ostatni król, będąc bardzo młodym, nie śpieszył się z ożenkiem, jego rodzice od dawna gryźli ziemię, a on sam przeżył "mały" wypadek. Dzisiaj nie wiem, co to może być - zarówno utonięcie, wizyta na placu budowy jak i zacięcie przy goleniu brzmią dobrze, ale to chyba ustalę już podczas pisania. W każdym bądź razie władze tymczasowe zwróciły się o pomoc do najlepszego sojusznika - Thamryl - by ci wystawili swojego kandydata na, niestety, wolny tron. Otrzymali go i narodziła się nowa dynastia [wciąż bez nazwy]. Pierwszy król był spoko, tzn. nie był tak aktywny na scenie naukowej jak jego poprzednicy, ale nie robił nic złego i słuchał się ludzi. Drugi natomiast zaczął mieć dziwne pomysły i próbował stopniowo zmienić stary porządek. Do tych pomysłów należało chociażby częściowe odcięcie dzielnic innych ras od reszty miast, wprowadzając pewne restrykcje w ich dzielnicach, próba wysiedlenia elfów z długo zamieszkiwanych przez nich terenów, rozpętanie wojny z koloniami czy zasiedlanie "zarezerwowanej" przez inne państwa ziemi swoimi ludźmi. Dopiero ci poszkodowani jak i trzeźwo myślący żołnierze zauważają, że coś jest nie tak. Wtedy rodzi się konspiracja mająca na celu obalenie aktualnej władzy... Do której dołączają główni bohaterowie. Dlaczego "bohaterowie" i nie tylko - o tym później.
NA PEWNO obecne tu rasy to:
- Ludzie
- Elfy
- Jaszczuroludzie i Drakonianie [smokowcy - takie reptyle, ale znacznie bliżej im do smoków niż do jaszczurów]
- Trolle
- Nieumarli
- Demony
W pierwszych wersjach mieli być jeszcze Orkowie i jakieś gobliny lub krasnale, ale teraz nie wiem, czy to nie za dużo. W sumie mogłaby powstać Horda, w skład której wchodziliby właśnie oni, trolle, jaszczury i po części gobliny i nawet mam dla nich miejsce w fabule, jednakże... No po prostu nie wiem.
W większości państwa to państwa-miasta lub takie oficjalnie liczące nie więcej niż 10 miast - postawiłem na innowację. Miasta będą w większości duże w porównaniu do państw i po prostu łatwiej jest coś nazwać np. "północnym Cerenven" niż wymyślać nazwę miasteczka, w którym fabuła będzie miała miejsce góra dwa razy.
W ogóle te nazwy wydają mi się jakieś dziwne. Nie wiem co sprawia, że tworzę akurat takie, jakie są, ale niektóre wydają mi się bardzo słabe i prymitywne. Femeria, Cerenven, Fianco, Itrida, Calve... Ówczesna fascynacja włoskim mogła mieć na to wpływ. Gorzej, że ciężko będzie wyjść z nawyków.
Jeszcze gorzej, że chcę stworzyć kilka języków w tym świecie. Pierwotnie miały być ze trzy, ale teraz widzę podstawy, by stworzyć ich minimum siedem.
Moim dotychczasowym sukcesem [jak i porażką jednocześnie] jest chyba przyjęcie "Ylth" za "elf". I choć wszyscy doskonale wiemy, co to "Ylth" oznacza, to przez te trzy dni jakoś wyleciało mi to z głowy. Szczerze.
>inb4 Ylthinowanie i usunięcie posta za bardzo niedługo
Wygrzebałem z pendrive'a jakieś tam zapiski. I wiecie co znalazłem? Pierwszy w historii zapis czegokolwiek z tego "świata". Ogólniki mocno, ale nawet teraz na nie zerkam. Wspominałem już, że w 2011 wszystko się zaczęło - to jest z 2013, już po kilku zmianach.
tak było
tak jest
To i tak tylko ogólniki i tylko najważniejszych postaci/grup. Gdyby nie awaria dysku to pewnie miałbym gdzieś słowny opis geografii Starego Kontynentu.
Dzisiaj praktycznie wszystko mam w głowie i co chwila przychodzi mi do niej jakiś pomysł, ale najczęściej po chwili stwierdzam, że ten pomysł jest zły lub nie pasuje do pierwotnej koncepcji i idzie w niepamięć.
Pierwsze założenie - "To będzie coś na opowiadania"
To jeszcze nie jest głupi pomysł, bo IMO świat ma jakiś potencjał, tylko trzeba wiedzieć, w którą stronę się skierować i gdzie NIE przekombinować. Aktualnie piszę sobie coś, co w normalnej książce byłoby jednym, góra dwoma rozdziałami, a zaczęło się od tego, że w głowie miałem dłuuugo jedną scenę i postanowiłem ją przerobić w coś bardziej sensownego, dodając przeszłość i przyszłość tej scenie. Ale i to podzielę na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, bo w sumie zacząłem pisać i stwierdziłem, że to jest fatalny początek, ale dobry "środek". Finał już nie będzie trudny do napisania.
I NAWET TEN FRAGMENT JEST MNIEJ-WIĘCEJ ŚRODKIEM CAŁEJ FABUŁY. ZAWSZE DRUGI
Drugie założenie - "Z tego można kiedyś zrobić RPGa"
I tu jestem bardziej niż pewien, że multum możliwości to idealny pomysł. Jeśli nie wypalą opowiadania, to ten świat jest jak znalazł do jakiegoś sandboxa, w którym jest więcej niż jeden gatunek - RPG, RTS, zręcznościówka i City Builder w jednym chociażby. Tutaj Vanadiss akurat byłby głównym bohaterem, bo inny się nie nadaje, a pozostałe postacie mogłyby być epizodycznie grywalne lub dostępne po przejściu gry. #takbedzie
Trzecie założenie - "To ma niszczyć stereotypy w fantasy"
I choć na pewno sam tego póki co nie widzę - raczej będzie je łamać. Chcę zrobić coś wyjątkowego, coś innego. Ale nie wyjątkowo złego czy "innego" jako "złe odejście od schematu". Coś nowego, eksperymentalnego.
Jeszcze wcześniej była koncepcja, by zrobić z tego środowisko do PBFa, jako NPCów kierowanych przez GMa [czyli mnie] dodać aktualnie główne postacie, poprowadzić jedną jebitną sesję, ciąg wydarzeń na tym PBFie uznać za oficjalną fabułę, a postacie graczy dodać do świata. Demokracja czasem spoko, ale co by z tego wyszło to nawet najstarsi Mongołowie nie wiedzą.
Czwarte założenie - "To ma mi pomóc zasłynąć w świecie"
I to chyba jest najgorsze założenie, bo nie mam pewności, czy to ukończę, nie mam pewności, że ludziom się to spodoba oraz nie mam pewności, że ktoś chciałby to wydać. Jak się uda to spoko, zastanowiłbym się, ale nigdy na odwrót.
I to chyba tyle. W razie wątpliwości czy pytań - zapraszam do tostowania.
Liczę na obelgi i nawoływanie do samobójstwa.
Nie zawiedźcie mnie.
Szczególnie Ty, @Irwin.
To, co właśnie robię, to próba spełnienia wszystkich pomysłów, planów czy marzeń, które zaczęły się naradzać w 2011 i były wiecznie rozwijane po dziś dzień. Zaczęło się niewinnie, bo od zareklamowania PBFa "Leviathan" przez Tarretha jeszcze na początku MLPCOMMUNITY. Ostatecznie moja Karta Postaci nie ujrzała światła dziennego, ale to, co z niej pozostało, przerodziło się w podwaliny Świata Nieznanego. No właśnie, Świat Nieznany... Tu jest cały problem. Tytuł jest tytułem roboczym od 2012 i tak jakoś mi się już werżnęło w pamięć, że to UKW - Unknown World, czyli właśnie Świat Nieznany. Nieznany dla mnie, nieznany dla ludzi, nieznany dla tych, którzy w nim żyją lub nie... Welp.
Dowodem na upartość człowieka może być to, że właśnie wtedy narodził się zarówno mój aktualny nick, jak i Vanadiss - Bardzo uczłowieczona forma życia powstała z kruka, która to, czym jest, zawdzięcza człowiekowi uważanemu za obłąkanego. Eksperymenty w skrócie. Nie magia, a mutacje. Magii zawdzięcza inne rzeczy, choć i tak zatrzymują się w granicy "kontrolowanej manipulacji mutacją". Jako ciekawostkę dodam, że przeszedł dwie zmiany danych personalnych - najpierw w ogóle uzyskując jakieś nazwisko, potem je zmieniając. Vanadiss van Veltern [VvV, wiem] > Vanadiss Madredo ron Femeria [tak bardzo jarałem się wówczas Assassin's Creedem i Ezio, że chyba nieświadomie to zrobiłem].
I tak sobie przez te trzy lata tworzyłem to i owo. Z jednej strony analizując po kilka razy, czy to, co tam wpycham, gdzieś już nie było bo #plagiat iwogle, a z drugiej strony szukając inspiracji po wszystkim, co było lub jest mi znane. Bo wiecie, jak ludzie wyznający demona opętają dwa smoki i rozbiją się o wieże kościelne w stolicy państwa to jest k, ale jak dowodzący tymi ludźmi ma na imię Osama to już #plagiatujo.
Przez pewien czas mogłem przeżywać kryzys twórczy, który objawiał się tym, że usiłowałem wepchać do tego świata wszystko, co tylko przyjdzie na myśl, bo wydawał mi się strasznie nierozbudowany. Chyba w porę zorientowałem się, że łączenie fantasy ze sci-fi i post-apo to pomysł nie tyle zły, co przedstawienie świata jako symulację i próbę przeniesienia ludzi ziemskich do tej symulacji oraz wojnę SYMULACJI Z LUDŹMI, a potem APOKALIPSY I POST-APO W SYMULACJI raczej nie trzyma się kupy.
Aktualna koncepcja nie wychodzi poza fantasy. Na dzień dzisiejszy przynajmniej.
MOŻE W KOŃCU POWIEM, CO TO JEST:
A więc tak. Jest sobie świat, są sobie ludzie, są sobie inne rasy. Ludzie znaleźli wspólny język z większością dotychczasowo poznanych przez nich form życia. Dotychczasowo, bo duża część tego świata pozostaje nieodkryta. Spora część z tych wszystkich istot pragnie pójść dalej - lepiej poznać inne rasy, zasiedlić nowe ziemie, ostatecznie ustalić, jak wygląda świat. Są też zwolennicy utopii i multikulti, ale ich [jeszcze] jest mało. Nie ma tu czegoś takiego jak państwo dyrygujące, jest jednak takie, które ma silną pozycję i [póki co] wraz z innymi państwami chętnie angażuje się w pomysł powiększenia zasięgu swoich wpływów. Jest dość duże i pewnie dlatego to tutaj większość rozpoczyna nowe życie, bo jeśli chodzi o możliwości, to są znacznie lepsze opcje. To państwo to Femeria. I choć wiem, że to WCALE NIE BRZMI JAK TEMERIA, to jednak nie zamierzam tego zmieniać. Brzmi dobrze, łatwo zapamiętać, że pomylić to mniejsza. Z niektórych koncepcji mogę nie wyjść, uzasadniając to argumentem "bo tak se kiedyś wymyśliłem i tak długo to nazywałem i ogólnie nie chcę sobie namieszać w głowie". Boję się tego podejścia, ale czym byłby twór bez oceny "2/10" samego autora. Wracając do Femerii i nie tylko - Dynastia dotychczas panująca [i uważana za bardzo dobrą nawet przez rywali] w pewnym momencie się załamała, bo ostatni król, będąc bardzo młodym, nie śpieszył się z ożenkiem, jego rodzice od dawna gryźli ziemię, a on sam przeżył "mały" wypadek. Dzisiaj nie wiem, co to może być - zarówno utonięcie, wizyta na placu budowy jak i zacięcie przy goleniu brzmią dobrze, ale to chyba ustalę już podczas pisania. W każdym bądź razie władze tymczasowe zwróciły się o pomoc do najlepszego sojusznika - Thamryl - by ci wystawili swojego kandydata na, niestety, wolny tron. Otrzymali go i narodziła się nowa dynastia [wciąż bez nazwy]. Pierwszy król był spoko, tzn. nie był tak aktywny na scenie naukowej jak jego poprzednicy, ale nie robił nic złego i słuchał się ludzi. Drugi natomiast zaczął mieć dziwne pomysły i próbował stopniowo zmienić stary porządek. Do tych pomysłów należało chociażby częściowe odcięcie dzielnic innych ras od reszty miast, wprowadzając pewne restrykcje w ich dzielnicach, próba wysiedlenia elfów z długo zamieszkiwanych przez nich terenów, rozpętanie wojny z koloniami czy zasiedlanie "zarezerwowanej" przez inne państwa ziemi swoimi ludźmi. Dopiero ci poszkodowani jak i trzeźwo myślący żołnierze zauważają, że coś jest nie tak. Wtedy rodzi się konspiracja mająca na celu obalenie aktualnej władzy... Do której dołączają główni bohaterowie. Dlaczego "bohaterowie" i nie tylko - o tym później.
NA PEWNO obecne tu rasy to:
- Ludzie
- Elfy
- Jaszczuroludzie i Drakonianie [smokowcy - takie reptyle, ale znacznie bliżej im do smoków niż do jaszczurów]
- Trolle
- Nieumarli
- Demony
W pierwszych wersjach mieli być jeszcze Orkowie i jakieś gobliny lub krasnale, ale teraz nie wiem, czy to nie za dużo. W sumie mogłaby powstać Horda, w skład której wchodziliby właśnie oni, trolle, jaszczury i po części gobliny i nawet mam dla nich miejsce w fabule, jednakże... No po prostu nie wiem.
W większości państwa to państwa-miasta lub takie oficjalnie liczące nie więcej niż 10 miast - postawiłem na innowację. Miasta będą w większości duże w porównaniu do państw i po prostu łatwiej jest coś nazwać np. "północnym Cerenven" niż wymyślać nazwę miasteczka, w którym fabuła będzie miała miejsce góra dwa razy.
W ogóle te nazwy wydają mi się jakieś dziwne. Nie wiem co sprawia, że tworzę akurat takie, jakie są, ale niektóre wydają mi się bardzo słabe i prymitywne. Femeria, Cerenven, Fianco, Itrida, Calve... Ówczesna fascynacja włoskim mogła mieć na to wpływ. Gorzej, że ciężko będzie wyjść z nawyków.
Jeszcze gorzej, że chcę stworzyć kilka języków w tym świecie. Pierwotnie miały być ze trzy, ale teraz widzę podstawy, by stworzyć ich minimum siedem.
Moim dotychczasowym sukcesem [jak i porażką jednocześnie] jest chyba przyjęcie "Ylth" za "elf". I choć wszyscy doskonale wiemy, co to "Ylth" oznacza, to przez te trzy dni jakoś wyleciało mi to z głowy. Szczerze.
>inb4 Ylthinowanie i usunięcie posta za bardzo niedługo
Wygrzebałem z pendrive'a jakieś tam zapiski. I wiecie co znalazłem? Pierwszy w historii zapis czegokolwiek z tego "świata". Ogólniki mocno, ale nawet teraz na nie zerkam. Wspominałem już, że w 2011 wszystko się zaczęło - to jest z 2013, już po kilku zmianach.
tak było
tak jest
To i tak tylko ogólniki i tylko najważniejszych postaci/grup. Gdyby nie awaria dysku to pewnie miałbym gdzieś słowny opis geografii Starego Kontynentu.
Dzisiaj praktycznie wszystko mam w głowie i co chwila przychodzi mi do niej jakiś pomysł, ale najczęściej po chwili stwierdzam, że ten pomysł jest zły lub nie pasuje do pierwotnej koncepcji i idzie w niepamięć.
Pierwsze założenie - "To będzie coś na opowiadania"
To jeszcze nie jest głupi pomysł, bo IMO świat ma jakiś potencjał, tylko trzeba wiedzieć, w którą stronę się skierować i gdzie NIE przekombinować. Aktualnie piszę sobie coś, co w normalnej książce byłoby jednym, góra dwoma rozdziałami, a zaczęło się od tego, że w głowie miałem dłuuugo jedną scenę i postanowiłem ją przerobić w coś bardziej sensownego, dodając przeszłość i przyszłość tej scenie. Ale i to podzielę na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, bo w sumie zacząłem pisać i stwierdziłem, że to jest fatalny początek, ale dobry "środek". Finał już nie będzie trudny do napisania.
I NAWET TEN FRAGMENT JEST MNIEJ-WIĘCEJ ŚRODKIEM CAŁEJ FABUŁY. ZAWSZE DRUGI
Drugie założenie - "Z tego można kiedyś zrobić RPGa"
I tu jestem bardziej niż pewien, że multum możliwości to idealny pomysł. Jeśli nie wypalą opowiadania, to ten świat jest jak znalazł do jakiegoś sandboxa, w którym jest więcej niż jeden gatunek - RPG, RTS, zręcznościówka i City Builder w jednym chociażby. Tutaj Vanadiss akurat byłby głównym bohaterem, bo inny się nie nadaje, a pozostałe postacie mogłyby być epizodycznie grywalne lub dostępne po przejściu gry. #takbedzie
Trzecie założenie - "To ma niszczyć stereotypy w fantasy"
I choć na pewno sam tego póki co nie widzę - raczej będzie je łamać. Chcę zrobić coś wyjątkowego, coś innego. Ale nie wyjątkowo złego czy "innego" jako "złe odejście od schematu". Coś nowego, eksperymentalnego.
Jeszcze wcześniej była koncepcja, by zrobić z tego środowisko do PBFa, jako NPCów kierowanych przez GMa [czyli mnie] dodać aktualnie główne postacie, poprowadzić jedną jebitną sesję, ciąg wydarzeń na tym PBFie uznać za oficjalną fabułę, a postacie graczy dodać do świata. Demokracja czasem spoko, ale co by z tego wyszło to nawet najstarsi Mongołowie nie wiedzą.
Czwarte założenie - "To ma mi pomóc zasłynąć w świecie"
I to chyba jest najgorsze założenie, bo nie mam pewności, czy to ukończę, nie mam pewności, że ludziom się to spodoba oraz nie mam pewności, że ktoś chciałby to wydać. Jak się uda to spoko, zastanowiłbym się, ale nigdy na odwrót.
I to chyba tyle. W razie wątpliwości czy pytań - zapraszam do tostowania.
Liczę na obelgi i nawoływanie do samobójstwa.
Nie zawiedźcie mnie.
Szczególnie Ty, @Irwin.
Spoiler![[Obrazek: 44934dcc44.png]](http://puu.sh/lkGTO/44934dcc44.png)
![[Obrazek: d42c360cdb.png]](http://puu.sh/lkI9J/d42c360cdb.png)
![[Obrazek: 2fafab5863.png]](http://puu.sh/lkJi8/2fafab5863.png)