13-06-2016, 09:50
Cytat:cały odcinek wygląda tak: brat nie umie znaleźć pracy, bo ma wybujałe ego i nigdy nie umie sumiennie wykonać pracy. Rozwiązanie problemu: musisz zacząć sumiennie wykonywać pracę. Genialne, nie?Pamiętam, jak mi ciśnienie skoczyło po "Wonderbolts Academy" w sezonie 3., gdy wróciły do mnie falą przykre wspomnienia z prestiżowej, ale niesamowicie toksycznej gimbazy. Od tamtego momentu minęło parę lat, gimbazę wyparłam z pamięci, część ran się pogoiła, część się zmieniła w zaropiały syf z głęboką martwicą, ale ja nie o tym. Ja o tym, że jak teraz widzę samo streszczenie odcinka ujęte w dwa zdania, to ciśnienie skacze mi na nowo i to do poziomów dużo wyższych, niż przy WA.
OK. Ogarniam. Mamy problem z "maminsynkami" i "dużymi dziećmi", które siedzą z rodzicami do trzydziestki i dłużej. Mamy problem z zatrudnieniem młodych, z doborem wykształcenia, ludzie się drzaźnią, że młodzież jest "uprzywilejowana" i cechuje się patologiczną postawą "misięnależyzmu" etc. To mógłby być ciekawy pomysł, nawet w kucykach (które były w teorii skierowane dla dzieci, a obecnie zmieniają się chyba przede wszystkim w kiepski fan-wank). Ale... serio? Taki morał w kucykach? "Nie umiesz czegoś? Zacznij to robić!"?
A ja się potem dziwię, czemu na stwierdzenie "mam depresję i SAD" ludzie reagują stwierdzeniem: "przestań się smucić, idź pobiegać, zabierz się za coś i ci przejdzie". To spłycenie problemu i dawanie pustej rady, która NIC nie znaczy i NIC nie zmienia. Czemu odcinek nie mógł być poświęcony np. pokazaniu wartości pracy? Potrzeby samodzielności? Właściwego postrzegania własnych możliwości? Wytłumaczeniu, gdzie leży i na czym polega problem? Mamy pod ręką nadętego maminsynka i uległą Flutterkę, możemy z tego wyciągnąć wartościową lekcję dla obu stron i trzeźwe spojrzenie na sytuację... ale nie, musimy wsadzić tam jakiś próżny bełkot rodem z podręcznika coachingu, który nijak nie przełoży się na życie i może być wręcz szkodliwy dla innych.
OK, nie powinnam oceniać książki po okładce. Może streszczenie Mianownika pominęło jakiś detal, który zmieniał całość. Może wymagam zbyt wiele od serialu. Ale... ja pier*olę, jestem zła. JESTEM ZŁA.
A "Spice Up Your Life" jedzie na schemacie, który serial już przemielił. Od pierwszego sezonu. Kilka razy dla różnych postaci i różnych sytuacji. Czy scenarzyści pamiętają, co było wcześniej? Czy może pracują w takich samych warunkach, co przeciętny animator-wyrobnik w Japonii i mają tłuc jakikolwiek, choćby bylejaki scenariusz za scenariuszem bez tej nanosekundy namysłu, której akurat ja (człowiek, który odpadł od serialu po E03S04) potrzebowałam na skojarzenie, że mam potworne deja vu?
![[Obrazek: XByGoVE.jpg]](http://i.imgur.com/XByGoVE.jpg)