28-03-2016, 20:36
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28-03-2016, 20:59 przez Ylthin.
Powód edycji: małe uzupełnienie na końcu
)
Cytat:OBYWATELU! WYPOWIEDZ SIĘ!Miałam 96% z podstawowej matury na polskim, a na zajęciach przygotowawczych pięknie opisywałam symbolikę zawartą w obrazie Malczewskiego "Błędne koło". W tej chwili zamiast uczyć się na anatomię (lub czytać jakąś Mądrą Książkę - mam na półce "Mistrza i Małgorzatę", a w domu wygrzebałabym co nieco klasyki SF i literatury pięknej), radośnie upośledzam swoje neurony kolejnymi filmikami z japońskich gier oraz rozkminiam motywy i schematy fabularne zawarte w jednej z nich (w dodatku takiej, której historia, jeśli odrzeć ją z masy zbędnego syfu i głupawych hołubców fabularnych, mieści się w trzech niezbyt skomplikowanych zdaniach).
CZY SACRUM I PROFANUM TO YING I YANG?
W związku z tym jestem idealną osobą do takich rozkmin.
Gdybym chciała być kontrowersyjna, powiedziałabym, że sacrum i profanum jako kategorie podziału w kulturze są sztywnym akademickim reliktem. Nie byłabym przy tym ani pierwszą, ani ostatnią osobą, która takie słowa wypowiedziała. Nawet taka intelektualna sierota jak ja pamięta jeszcze ze szkoły całe pokolenia buntowników, czy to romantycznych, czy to młodopolskich, czy <wstaw nurt z literatury międzywojennej i współczesnej> - pamięta wszystkich tych "wybitnych twórców", którzy za życia szokowali, łamali konwencje i mieszali święte z przyziemnym... a potem wsadzono ich na cokół jako eleganckie pomniczki. Ot, los artysty.
Prawda jest taka, że każde pokolenie, każdy nurt, każda nacja czy kultura ma inną definicję sacrum i profanum oraz inne podejście do łączenia ich ze sobą. Jedni hołdują zasadzie decorum i tworzą wyraźny podział między lekką rozrywką a intelektualnym pożywieniem, inni z kolei mają to gdzieś i pakują do jednego gara tragedię i komedię. Z upływem czasu zmienia się nasza perspektywa i dzieło, które kiedyś było czystej wody profanum, staje się z czasem sacrum - ot, choćby komedie starożytnych Greków (uprzedzając Irwina: tak, Grecy deprawowali małe dzieci i wynaleźli demokrację), w ich czasach prosta rozrywka, a dla nas kawałek fundamentów współczesnej kultury europejskiej.
Kawałek skały, którym jaskiniowiec z nudów drapał po muszli, staje się narzędziem pierwszego artysty. Ludowe podania i bajki tworzą "dziedzictwo kulturowe" danej nacji. Z tej perspektywy wszystko, co wymaga kreatywności może być postrzegane jako sztuka, a jej odbiór zmienia się wraz z samymi odbiorcami.
Wypadałoby zadać sobie pytanie: czy profanum nie może być głębokie? Czy twór z definicji będący źródłem niewyrafinowanej rozrywki nie może budzić emocji, przemyśleń, czy musi trzymać się cały czas tematów niepoważnych? I w drugą stronę: czy sacrum nie może pozwolić sobie na chwilę niepowagi? Na głupi żart, na absurdalną scenę?
Ten post napisała kobieta z nippońskimi gierkami na avatarze i w sygnaturce. Ergo, jej opinia jest warta mniej niż wietnamski dong.
![[Obrazek: XByGoVE.jpg]](http://i.imgur.com/XByGoVE.jpg)