15-03-2016, 16:07
Trochę tutaj niemrawo. Jakieś pytania? Cokolwiek? Można rozwinąć temat "syfu" w tak zwanym "Magicznym Wymiarze" który wtedy nosił nazwę Osnowy. Dlaczego teraz zwie się Spacznią? Jak sama nazwa wskazuje, wymiar ten został spaczony.
Eony niezliczone temu, galaktykę zamieszkiwali Prastarzy. Tak ich zwano. Ponoć ropucho-podobni, wybitnie inteligentni. Mieli wszystko. No i jak to bywa z tym co dobre - kończy się.
Na pewnej planecie, której słońce emitowało groźne, rakotwórcze promieniowanie żyła rasa Necrontyr. Chorowici, któtkożyjący podziemni. Też mieli wiedzę, ale nie mogli z niej korzystać, bo rak. Oni widzieli Prastarych i im -cholernie- zazdrościli. Do tego stopnia, że znienawidzili wszelkie życie w galaktyce.
I w tym momencie zrobię krótką przerwę. Zgodnie z zmieniającym się lore warhammera, słynnymi retconami i czym tylko, ja osobiście nie wiem, jak to koniec końców się działo dokładnie. Opowiem to tak, jak pamiętam (nie chce mi się potwierdzać wersji z wikii, czy lexicanum):
Prastarzy dali życie rasie Eldarów. Kosmiczne elfy. Sobie żyły, galaktyka sobie żyła, a Necrontyr nienawidzili wszystkiego coraz bardziej. Bo wszystko miało się lepiej. W końcu z obserwacji swojego ukochanego słońca wyczytali, że jest tam jakaś siła. Ogromna siła, podpięta do słońca, wysysająca energię. Był to byt, który powstał razem z galaktyką - C'tan. C'tanów jest wielu, ale o tym potem. Ten byt myślał i można było się z nim dogadać. Teoretycznie. C'tan obiecał Necrontyrom wieczne życie i odporność na choroby w metalowych ciałach, by ci mogli pokonać swoich wrogów. Necrontyr się zgodzili. I tak powstali Necroni. Rasa kosmicznych mechano-zombie. I to wtedy gówno uderzyło w wiatrak.
Necroni atakowali Prastarych, którzy razem z Eldarami się bronili. Nie dawali rady. Prastarzy więc stworzyli kolejną rasę. Sztuczna rasa istot stworzonych do toczenia wojen. Genetycznie stworzone by walczyć. I by móc się rozmnażać bez problematycznej kopulacji. Rasa powstała na bazie grzyba. Krew zawierała zarodniki, z których wyrastały nowe osobniki (trochę, jak w LotR). Nazwali je Krorkami. Jednak to nie pomogło. Prastarzy dalej ginęli, a ich potężna moc psychiczna, ich potężne dusze trafiały do Osnowy, wymiaru duchów i magii. I im więcej emocji tak potężnych istot tam było, tym bardziej wykrzywiona i pokręcona Osnowa była.
W końcu, długa i wyniszczająca wojna dobiegła końca. Necroni usnęli w swych kryptach, eldarzy zajęli się sobą, Prastarzy sobą, a Krorkowie... Cóż. Sensem ich życia była walka. Ich dość ograniczone umysły nie potrafiły pojąć istoty "pokoju". Więc szukali sobie nowych przeciwników. I tak obrócili się przeciw swoim stwórcom. Jeszcze jedna wojna wybuchła, w której Prastarzy zostali wyrżnięci do nogi, a Orkowie - bo taką nazwę ograniczone umysły podgrzybków uznały za lepszą, bo prościej to wypowiedzieć - dalej bili się z czym popadnie; w tym - między sobą.
Tymczasem, gdy ostatni Prastary zginął, a jego dusza trafiła do Osnowy, to już nie było to samo miejsce. Harmonia krainy duchów i czarów została obrócona w sztorm emocji wszelakiego rodzaju. Był to kompletny CHAOS ("I puf! Tak powstał chocapik!").
Eony niezliczone temu, galaktykę zamieszkiwali Prastarzy. Tak ich zwano. Ponoć ropucho-podobni, wybitnie inteligentni. Mieli wszystko. No i jak to bywa z tym co dobre - kończy się.
Na pewnej planecie, której słońce emitowało groźne, rakotwórcze promieniowanie żyła rasa Necrontyr. Chorowici, któtkożyjący podziemni. Też mieli wiedzę, ale nie mogli z niej korzystać, bo rak. Oni widzieli Prastarych i im -cholernie- zazdrościli. Do tego stopnia, że znienawidzili wszelkie życie w galaktyce.
I w tym momencie zrobię krótką przerwę. Zgodnie z zmieniającym się lore warhammera, słynnymi retconami i czym tylko, ja osobiście nie wiem, jak to koniec końców się działo dokładnie. Opowiem to tak, jak pamiętam (nie chce mi się potwierdzać wersji z wikii, czy lexicanum):
Prastarzy dali życie rasie Eldarów. Kosmiczne elfy. Sobie żyły, galaktyka sobie żyła, a Necrontyr nienawidzili wszystkiego coraz bardziej. Bo wszystko miało się lepiej. W końcu z obserwacji swojego ukochanego słońca wyczytali, że jest tam jakaś siła. Ogromna siła, podpięta do słońca, wysysająca energię. Był to byt, który powstał razem z galaktyką - C'tan. C'tanów jest wielu, ale o tym potem. Ten byt myślał i można było się z nim dogadać. Teoretycznie. C'tan obiecał Necrontyrom wieczne życie i odporność na choroby w metalowych ciałach, by ci mogli pokonać swoich wrogów. Necrontyr się zgodzili. I tak powstali Necroni. Rasa kosmicznych mechano-zombie. I to wtedy gówno uderzyło w wiatrak.
Necroni atakowali Prastarych, którzy razem z Eldarami się bronili. Nie dawali rady. Prastarzy więc stworzyli kolejną rasę. Sztuczna rasa istot stworzonych do toczenia wojen. Genetycznie stworzone by walczyć. I by móc się rozmnażać bez problematycznej kopulacji. Rasa powstała na bazie grzyba. Krew zawierała zarodniki, z których wyrastały nowe osobniki (trochę, jak w LotR). Nazwali je Krorkami. Jednak to nie pomogło. Prastarzy dalej ginęli, a ich potężna moc psychiczna, ich potężne dusze trafiały do Osnowy, wymiaru duchów i magii. I im więcej emocji tak potężnych istot tam było, tym bardziej wykrzywiona i pokręcona Osnowa była.
W końcu, długa i wyniszczająca wojna dobiegła końca. Necroni usnęli w swych kryptach, eldarzy zajęli się sobą, Prastarzy sobą, a Krorkowie... Cóż. Sensem ich życia była walka. Ich dość ograniczone umysły nie potrafiły pojąć istoty "pokoju". Więc szukali sobie nowych przeciwników. I tak obrócili się przeciw swoim stwórcom. Jeszcze jedna wojna wybuchła, w której Prastarzy zostali wyrżnięci do nogi, a Orkowie - bo taką nazwę ograniczone umysły podgrzybków uznały za lepszą, bo prościej to wypowiedzieć - dalej bili się z czym popadnie; w tym - między sobą.
Tymczasem, gdy ostatni Prastary zginął, a jego dusza trafiła do Osnowy, to już nie było to samo miejsce. Harmonia krainy duchów i czarów została obrócona w sztorm emocji wszelakiego rodzaju. Był to kompletny CHAOS ("I puf! Tak powstał chocapik!").