28-02-2016, 20:19
Jeśli pisanie fanfików czegoś mnie nauczyło - to hamować żarty oparte o nawiązania do minimum. Widownia nie obrazi się na mały, zgrabnie wpleciony easter egg czy odwołanie do innego dzieła (pop)kultury, jednak im więcej takich smaczków wrzucamy, tym paradoksalnie gorzej. Pozornie niewinne żarty zaczynają z wolna wypierać faktyczną treść, w niektórych przypadkach szybko się przedawnią lub nie trafią do odbiorcy, coraz ciężej jest o subtelność... w końcu zaś zaczynają po prostu nużyć.
Kiedyś widziałam ciekawą, przemyślaną rozkminę odnośnie umieszczania memów w grach, której autor zauważył bardzo ważną cechę takich "handuj-z-tymów" czy innych trollfejsów - ten typ humoru rzadko kiedy naprawdę śmieszy i dociera do wąskiego grona. Nie tylko wymaga od odbiorcy znajomości kontekstu (przez co z miejsca wyobcowuje pewne grupy ludzi, np. osoby starsze, wywodzące się z innego kręgu kulturowego lub zwyczajnie nieśledzące internetowych trendów), ale i opiera się na ciągłym, uporczywym powtarzaniu czegoś, co nie musi być zabawne. Do podobnych wniosków doszłam też sama, obserwując społeczność skupioną wokół kanału letsplayowego TheSw1tcher (Best Friends Play) - niektóre z żartów wytworzonych zarówno przez fandom, jak i przez "właścicieli" kanału są bardzo specyficzne i oparte czy to na mało znanych aspektach popkultury, czy na nawiązaniach do nawiązań. I tak jak w drodze do Gdańska na II Twimeet razem z chłopakiem wrzeszczałam radośnie: "Woolie, be the instrument of my f*****g revenge!", tak próby krzyczenia tego samego tekstu na meecie spotkałyby się raczej z dezaprobatą lub zdziwieniem...
Te same prawidła (w połączeniu z tzw. twierdzeniem/prawem Sturgeona - "90% wszystkiego to szmelc") odnoszą się do fandomu i serialu. Tak jak jestem w stanie odpuścić komiksom IDW pokaźne ilości popkulturowych odwołań (pozostających raczej w tle i obok innych, świeższych żartów własnej produkcji), tak w serialu stają się one... cóż, odrobinę drażniące. Również działanie fandomu nie jest najlepsze - zbyt często można znaleźć przysłowiowe jajka mądrzejsze od kur lub owczy pęd, nadmierną fascynację memami, wtórnymi żartami czy nawiązaniami do wszystkiego bez ładu i składu. Nie oglądałam czwartego i piątego sezonu, ale już w trzecim (gdy ściągnięto na siłę Trixie i zreformowano Discorda) zaczynało dziać się źle właśnie przez wpływy fandomowe, przez nasze widzimisię i brak zrozumienia dla własnej fascynacji serialem. Sami popsuliśmy zabawkę - a teraz tylko siedzimy i płaczemy, że nie chce działać.
Kiedyś widziałam ciekawą, przemyślaną rozkminę odnośnie umieszczania memów w grach, której autor zauważył bardzo ważną cechę takich "handuj-z-tymów" czy innych trollfejsów - ten typ humoru rzadko kiedy naprawdę śmieszy i dociera do wąskiego grona. Nie tylko wymaga od odbiorcy znajomości kontekstu (przez co z miejsca wyobcowuje pewne grupy ludzi, np. osoby starsze, wywodzące się z innego kręgu kulturowego lub zwyczajnie nieśledzące internetowych trendów), ale i opiera się na ciągłym, uporczywym powtarzaniu czegoś, co nie musi być zabawne. Do podobnych wniosków doszłam też sama, obserwując społeczność skupioną wokół kanału letsplayowego TheSw1tcher (Best Friends Play) - niektóre z żartów wytworzonych zarówno przez fandom, jak i przez "właścicieli" kanału są bardzo specyficzne i oparte czy to na mało znanych aspektach popkultury, czy na nawiązaniach do nawiązań. I tak jak w drodze do Gdańska na II Twimeet razem z chłopakiem wrzeszczałam radośnie: "Woolie, be the instrument of my f*****g revenge!", tak próby krzyczenia tego samego tekstu na meecie spotkałyby się raczej z dezaprobatą lub zdziwieniem...
Te same prawidła (w połączeniu z tzw. twierdzeniem/prawem Sturgeona - "90% wszystkiego to szmelc") odnoszą się do fandomu i serialu. Tak jak jestem w stanie odpuścić komiksom IDW pokaźne ilości popkulturowych odwołań (pozostających raczej w tle i obok innych, świeższych żartów własnej produkcji), tak w serialu stają się one... cóż, odrobinę drażniące. Również działanie fandomu nie jest najlepsze - zbyt często można znaleźć przysłowiowe jajka mądrzejsze od kur lub owczy pęd, nadmierną fascynację memami, wtórnymi żartami czy nawiązaniami do wszystkiego bez ładu i składu. Nie oglądałam czwartego i piątego sezonu, ale już w trzecim (gdy ściągnięto na siłę Trixie i zreformowano Discorda) zaczynało dziać się źle właśnie przez wpływy fandomowe, przez nasze widzimisię i brak zrozumienia dla własnej fascynacji serialem. Sami popsuliśmy zabawkę - a teraz tylko siedzimy i płaczemy, że nie chce działać.