22-01-2016, 13:23
Opieranie swojego zdania o stanie kolei wyłącznie o liczbę czynnych linii kolejowych jest jak opieranie swojego zdania o stanie gospodarki wyłącznie o wskaźnik PKB. To tylko jedna z wielu składowych. Linia może być formalnie czynna w ruchu pasażerskim, a jednocześnie jedynymi pociągami na niej mogą być dwie pary odobowych dziennie, nie skomunikowane z niczym i nie pasujące nikomu. W Czerwonej Książeczce dość dokładnie opisany jest proces "wygaszania popytu", stosowanego na polskiej kolei przez cały omawiany okres - nie tylko w latach dziewięćdziesiątych, ale często i później (jak już napisałem wcześniej, DlnŚl zaliczył samo dno doła w 2006).
Nie mówię, że sposób przeprowadzenia podziału był sensowny (nowych spółek było zdecydowanie za dużo - stary dowcip o podziale na PKP Lewa Szyna i PKP Prawa Szyna dość dobrze oddaje istotę problemu), ale oddzielenie operatora infrastruktury (który powinien zostać w ogóle jakąś Generalną Dyrekcją Dróg Kolejowych i Magistral, czyli ciałem z definicji niedochodowym, aby stawki za dostęp do infrastruktury mogły być bardziej preferencyjne) było moim zdaniem konieczne, aby mogli powstać przewoźnicy tacy jak Koleje Dolnośląskie czy Koleje Mazowieckie.
Nie mówię, że sposób przeprowadzenia podziału był sensowny (nowych spółek było zdecydowanie za dużo - stary dowcip o podziale na PKP Lewa Szyna i PKP Prawa Szyna dość dobrze oddaje istotę problemu), ale oddzielenie operatora infrastruktury (który powinien zostać w ogóle jakąś Generalną Dyrekcją Dróg Kolejowych i Magistral, czyli ciałem z definicji niedochodowym, aby stawki za dostęp do infrastruktury mogły być bardziej preferencyjne) było moim zdaniem konieczne, aby mogli powstać przewoźnicy tacy jak Koleje Dolnośląskie czy Koleje Mazowieckie.
Pam-ta-ta-tam! - Konstal 105Na o powyższej wypowiedzi.
Jestem zwolennikiem linii 326 oraz przegubów na niej!
Jestem zwolennikiem linii 326 oraz przegubów na niej!