22-01-2016, 10:30
(21-01-2016, 22:05)naruciakk napisał(a): francuski (a.k.a. piepszyć kolej z wyjątkiem TGV)Brzmi jak model hiszpański

I faktem jest, że Polska dryfowała przez pewien czas właśnie w jego stronę. Gdzie kolej ma się najlepiej? W aglomeracjach i na podstawowych trasach dalekobieżnych. Gdzie ma się najgorzej? W regionach wiejskich i średnich miastach w Polsce wschodniej (kolej na Dolnym Śląsku przechorowała marginalizację koło 2006, ale nie zabiło jej to, a co nie zabije, to wzmocni).
Teraz kierunek zmian zależy od regionu, ale w zachodniej połowie kraju generalnie idzie w stronę właśnie czegoś na kształt nieco okrojonego (bo piniondze, a przede wszystkim wieloletnie zaniedbania) modelu czesko-niemieckiego.
Oczywistą oczywistością jest konieczność stworzenia spójnego systemu przesiadek. Wystarczy pograć nawet kilka godzin w gierkę typu Cities in Motion 2 albo raz w życiu przejechać się do Kielc, żeby się zorientować, że połączenia bezpośrednie zewsząd dowsząd to droga donikąd. I tu często daje się we znaki typowy polski przesadyzm infrastrukturalny, powodujący konieczność dyrdania po wysokiej kładce na stacji, na której zatrzymuje się pięć pociągów na dzień (kłania się przede wszystkim Czeremcha). Nie zawsze musi to wyglądać tak jak w Železnym Brodzie na Czeskim Kolejowym, ale niejednej stacji nie zaszkodziłaby niewielka... nazwijmy to "demodernizacja".
No i na koniec problem integracji połączeń dalekobieżnych i regionalnych, która, jak doświadczyliśmy w Czechach, jest tam pełna, a w Polsce nie ma jej wcale. Chodzi zarówno o honorowanie biletów okresowych, jak i o wspólny system sprzedaży.
Tu często pojawia się pomysł powrotu do jednolitego PKP. Ostrzegam: będę gryzł i kopał, jeśli ktoś coś takiego zaproponuje przy mnie. Nie ma mowy, żebym miał poprzeć powrót do tego koszmarnego molocha z lat dziewięćdziesiątych. Może i stan infrastruktury był wtedy lepszy niż kilka lat temu (teraz można polemizować), ale to właśnie wtedy trwała wielka czarna dziura inwestycyjna, której skutkiem był WŁAŚNIE TEN BEZNADZIEJNY STAN INFRASTRUKTURY.
Między innymi.
Po kilku pobytach w Wielkiej Brytanii, a także jednym czy dwóch pobytach za zachodnią granicą, jestem bardziej niż kiedykolwiek przekonany, że do dobrej integracji wcale nie trzeba jednego przewoźnika. Tam już dawno zrozumieli, że przechodzenie potoków może uczynić taką integrację opłacalną dla wszystkich zainteresowanych stron.
Oczywiście wiem, że żyjemy w kraju, gdzie busiarze operujący na tej samej trasie wolą prowadzić wojnę na wyniszczenie (łącznie z podpalaniem sobie nawzajem busów) niż wprowadzić wspólne honorowanie biletów okresowych i że PRy obecnie prędzej zjedzą własne kible niż podpiszą z ickami cokolwiek, ale np. prezes KDcji zdaje się mieć dość rozumu i godności człowieka, aby rozumieć konieczność stworzenia takiego systemu.
Pam-ta-ta-tam! - Konstal 105Na o powyższej wypowiedzi.
Jestem zwolennikiem linii 326 oraz przegubów na niej!
Jestem zwolennikiem linii 326 oraz przegubów na niej!